Wybierz kontynent

Redaktor Robot

Niektórych może zdumiewa, jak bardzo wygenerowani cyfrowo prezenterzy TV demonstrowani przez chińską agencję Xinhua są podobni do ludzi w tych samych telewizyjnych rolach. Czym jest zautomatyzowane dziennikarstwo? Według Matta Carlsona, autora książki „The Robotic Reporter”, jest to proces algorytmiczny, który przekształca dane w teksty informacyjne i opowiadające bez interwencji człowieka w stopniu wykraczającym poza napisane wcześniej oprogramowanie.

Sztuczna inteligencja Fot. (C) Tara Winstead

Może więc to nie prezenterzy wirtualni są tak udani, tylko tak łatwo pewien rodzaj nienaturalności telewizyjnej imitować. A skoro można mieć sztywniaka czytającego bezbarwnym głosem komunikaty bez konieczności wypłacania mu pensji, to dlaczego przepłacać? W dodatku, jak podkreśla Xinhua, prezenter-awatar może pracować 24 godziny na dobę, bez snu, urlopu, żądań podwyżki i zapisywania się do związków zawodowych.

Kto zna syntezatory mowy, takie jak nasza rodzima Ivona, ten wie, że gdy ma się gotowy tekst, to wypowiedzenie go przez maszynę już nie stanowi żadnego problemu. Tekst może napisać człowiek, ale coraz częściej słyszymy, że proste teksty, informacje, depesze newsowe, piszą automaty. Jeśli ktoś zna schematyzm serwisów sportowych czy giełdowych, to bez trudu wyobrazi sobie, jak można zastąpić w podawaniu wyników czy notowań człowieka – maszyną. Okazuje się jednak, że robotom marzą się nieco ambitniejsze formy dziennikarskie…

W Chinach już pięć lat temu robot o nazwie Xiao Nan, stworzony przez chińskich ekspertów, publikuje swój pierwszy artykuł w gazecie „Southern Metropolis Daily”. Materiał jest poświęcony zagadnieniu masowych podróży obywateli Państwa Środka przed zbliżającym się chińskim nowym rokiem.

Xiao Nan potrzebował jednej sekundy, aby napisać tekst o objętości 300 znaków pisarskich, co w języku chińskim oznacza chyba materiał na co najmniej jedną stronę, ale nie jestem znawcą tamtejszych ideogramów, więc pozostawię znak zapytania. Komentujący osiągnięcie maszyny w chińskich mediach, profesor Xiaojun Wan z Uniwersytetu Pekińskiego, ocenił, że robot dobrze sobie radzi z zarówno drobnymi, jak i dużymi formami, analizując i porównując przy tym znacznie więcej danych niż ludzie.

Dziennikarze, bez obaw

Czym jest zautomatyzowane dziennikarstwo? Według Matta Carlsona, autora książki „The Robotic Reporter”, jest to proces algorytmiczny, który przekształca dane w teksty informacyjne i opowiadające bez interwencji człowieka w stopniu wykraczającym poza napisane wcześniej oprogramowanie.

Niestety dla dziennikarzy badania w dziedzinie technologii i automatycznego pisania tekstów należących do różnych gatunków dziennikarskich trwają już w wielu miejscach na świecie. Pracuje się nad głównie nad narzędziami takimi jak Quill, które uczą się konwertować zebrane różnorodne zbiory danych na spójne teksty, których jakość stale rośnie. A czymże w końcu jest praca dziennikarska jeśli nie zbieraniem, kompilowaniem, syntezą danych w celu przygotowania treści. Quill, produkt firmy Narrative Science robi właśnie coś takiego.

Artykuły przygotowane przez ten system są już publikowane na stronach internetowych uznanych wydawców, takich jak np. „Forbes”, „Guardian” czy „The Washington Post”, a także w wielu mediach internetowych, które jednak niekoniecznie się tym chwalą. Sporo twórczości Quilla to tzw. custom publishing, czyli materiały zamawiane przez firmy do swoich wydawnictw, gazetek firmowych, marketingowych i podobnych. Nie jest to więc dziennikarstwo w sensie ścisłym, ale dziedzina pokrewna.

Kristian Hammond, twórca Narrative Science, uważa, co powtarzał wiele razy w wywiadach prasowych, że zautomatyzowane newsy w ciągu kilkunastu lat stanowić będą 90 proc. wszystkich wiadomości publikowanych w mediach, nie tylko internetowych. Co ciekawe, w jego ocenie, nie oznacza to wcale dramatu, bezrobocia i końca zawodu dziennikarskiego.

Dziennikarze nadal będą zajmować się swoją robotą, może poza prostymi informacjami, które i tak przecież nie były nigdy polem jakiejś szczególnie satysfakcjonującej żurnalistycznej samorealizacji. Nadal będą pisać, komentować, analizować, rozmawiać. Na dobrą reporterkę, publicystykę, wywiady, zdaniem Hammonda, wciąż będzie miejsce i zapotrzebowanie. Nawet jeśli powstaną maszyny zdolne do tworzenia udanych ambitnych form dziennikarskich, to trudno się spodziewać, że ludzie będą chętni to czytać. Może inne maszyny, ale nie ludzie. Ludzie będą chcieli czytać, o tym co myślą i co wiedzą inni ludzie, mający w ich oczach autorytet lub sympatię, albo jedno i drugie.

Tak uważa szef Narrative Science i patrzy na sprawę nieco inaczej niż zwykle jest to widziane. Jego zdaniem, maszynowy, zautomatyzowany „newswriting”, poszerzy rynek informacji, Ma tak być, ponieważ komputery wydobywają i przetwarzają ogromne ilości danych w celu uzyskania bardzo dokładnych, wielostronnych raportów, do których z powodu zwykłych ludzkich ograniczeń nie byłby zdolny żaden dziennikarz. Pojawią się informacje, których wcześniej nie było, możliwości personalizowania, fragmentaryzacji, specjalizacji treści, które były dotychczas zupełnie poza zasięgiem mediów, nie tylko ogólno tematycznych, ale także tych branżowych i specjalistycznych.

Nie oznacza to jednak, że sztuczna inteligencja ograniczy się do swoich nisz. Przeciwnie, podobnie jak ludzie, będzie mogła się wykazać osiągnięciami. Pulitzer za dziennikarstwo śledcze w wykonaniu systemu AI, który drogą researchu ogromnych ilości publicznych danych, odkrywa wielką aferę finansową, nie jest wcale nie do pomyślenia.

„Chcemy pomóc a nie zastąpić dziennikarzy”

Ostatnie lata przyniosły całą serię doniesień o postępach robotyzacji zawodu dziennikarskiego. Dość głośny był np. przypadek wykorzystania przez „The Washington Post” specjalnego oprogramowania Heliograf, opartego na sztucznej inteligencji (AI) do automatycznego pisania newsów z aren olimpiady w Rio de Janeiro. Krótkie notki dotyczące najważniejszych wydarzeń były tworzone i publikowane zarówno w internetowym serwisie „The Washington Post”, jak i w społecznościowych kanałach dziennika, np. na Twitterze. Jeremy Gilbert, szef projektu zaznaczył w komunikacie na ten temat, że Heliograf korzysta z mechanizmów AI po to, by odpowiednio wyselekcjonować najważniejsze informacje i sporządzić na ich podstawie właściwą notkę.

„Chodzi o to, aby pomóc dziennikarzom, a nie ich zastąpić,” zapewniało kierownictwo gazety. „Dzięki temu, że drobnymi newsami zajmuje się maszyna nasi autorzy i reporterzy mają więcej czasu na tworzenie ważniejszych i obszerniejszych materiałów, dzięki temu oferta „The Washington Post” kierowana do czytelników staje się coraz bardziej wartościowa.”

Eksperymenty ze zautomatyzowanym dziennikarstwem zaczęły się jeszcze wcześniej. W 2014 r. Associated Press wykorzystywało już kilka lat temu maszynę do pisania standardowych raportów finansowych.  W tym samym roku w dzienniku „Los Angeles Times” uruchomiono Quakebota, program, który automatycznie pisał doniesienia o trzęsieniach ziemi. LA Times zatrudnia teraz innego bota, który zbiera informacje na temat każdego zabójstwa popełnionego w mieście Los Angeles. Strona stworzona przez maszynę zwana „Homicide Report” wykorzystuje pracę robota-raportera z potrafiącego zawrzeć w swoich raportach tony danych o płci i rasie ofiary, przyczynie zgonu, zaangażowaniu policji, sąsiedztwa, i datę zgonu.

Czas pomyśleć o sztuce przetrwania

Według firmy analitycznej Gartner w tym roku. 20 proc. artykułów w redakcjach przygotowują roboty. Ich pochód, zwłaszcza na salony ambitniejszego dziennikarstwa nie musi być jednak taki szybki. W grudniu ubiegłego roku „The Economist opublikował artykuł napisany w całości przez oprogramowanie AI typu machine learning. Dzieło powstało na podstawie bazy tekstów opublikowanych wcześniej w dziale naukowo-technicznego czasopisma. Rezultat był raczej humorystyczny niż niepokojący – bełkot nasycony specjalistyczną terminologią.

Entuzjaści automatyzacji dziennikarstwa, jak cytowany Hammonf, cały czas podkreślają, iż rozwój tych technik wydaje się być dla dziennikarzy okazją do skupienia się na bardziej pogłębionych, wyższej jakości treściach, zamiast na prostych, powtarzalnych kawałkach - ostatecznie uwalniając ich od swoistego mechanicyzmu pracy nad newsami. Zautomatyzowane dziennikarstwo otwiera też nowe możliwości dla organizacji medialnych, obniżając np. koszty. Sprawne w researchu oprogramowanie może okazać się nieocenioną pomocą w newsroomach. Udoskonalone algorytmy dobrze nadają się tez do weryfikacji faktograficznej i korekty błędów.

Z drugiej strony chyba całkiem słusznie zauważają koreańscy medioznawczy Kim Daewon i Kim Seongcheol w opublikowanej w 2017 r. pracy pt. „Newspaper journalists’ attitudes towards robot journalism”, że tego typu technologia może obniżyć prestiż zawodu dziennikarza w społeczeństwie jako autora oryginalnych wiadomości. Naukowcy zauważają również, że dziennikarze obawiają się po prostu utraty pracy na rzecz oprogramowania piszącego.

Dziennikarze wycierpieli już wystarczająco dużo w epoce rewolucji internetowej, aby naiwnie wierzyć, że robotyzacja i automatyzacja przyniesie im same pozytywne zmiany. Obawiam się jednak, że nie mają zbyt wielkiego wpływu na te zmiany i technologiczny postęp.

Zamiast lamentować i podejmować próby walki z nieuchronnym (co miałem okazję obserwować kiedyś pracując wśród redaktorów opierających się Internetowi), może warto odrobić lekcję z nauk o ewolucji. I zacząć kombinować, jak się przystosować, by przetrwać. Bo człowiek, zwłaszcza inteligentny i zdolny nigdy nie stoi na straconej pozycji.

O Autorze

Mirek Usidus Redaktor

Redaktor naczelny miesięcznika m.technik ("Młody Technik"). Dziennikarz i przedsiębiorca. Weteran Internetu. Współtwórca „Rzeczpospolitej" Online, portalu TVP, i wielu innych serwisów internetowych, ostatnio przede wszystkim fact-checkingowego - #FakeHunter.

© PowiemPolsce.pl

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj