„W każdym narodzie rodzą się geniusze, w których geniusz narodu skupia swoje siły. Stoją wobec świata jako reprezentanci ducha narodu (…) na to, by wzmocnić jego nadzieje przyszłości” – pisano po otrzymaniu przez Henryka Sienkiewicza Literackiej Nagrody Nobla.
Sienkiewicz był u szczytu popularności. W Polsce był bożyszczem. Zazdrosny Bolesław Prus pisał, że kobiety na ulicy oglądają się za każdym, kto nosi Sienkiewiczowską bródkę i że każdy młody mężczyzna chce być lekko smagły (Sienkiewicz miał chyba oliwkową cerę) i w taką bródkę zaopatrzony.
Sukces pisarza miał jednak zasięg międzynarodowy. Quo vadis było światowym bestsellerem przetłumaczonym na ponad 30 języków, w 1901 roku w Anglii i Stanach Zjednoczonych sprzedano blisko dwa miliony egzemplarzy. Trudno mieć wątpliwości co do roli, jaką umieszczona w klasycznych dekoracjach powieść odegrała przy decyzji Komitetu Noblowskiego w roku 1905. Tym bardziej, że rok ów był wyjątkowo obfity w konkurentów. Do nagrody nominowano m.in. Lwa Tołstoja i Elizę Orzeszkową.
Popularność i kult
W Polsce pisarz miał status supergwiazdy. Mieszkańcy Zbaraża (oraz innych miejscowości) masowo zamawiali Msze za duszę Longina Podbipięty. Drukowana w odcinkach Trylogia wpływała na społeczne nastroje okrywając Polaków narodową żałobą po śmierci pana Longina w Potopie czy Wołodyjowskiego w ostatniej części epopei. Pierwszy wniosek o Nagrodzę Nobla, co nie dziwi, napływa z Polski (choć Polski nie ma wówczas na mapach).
Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Akademii Umiejętności w Krakowie – Stanisław Tarnowski, w styczniu 1901 r. pisał w liście do Przewodniczącego Komitetu Noblowskiego: „(…) pozwalam sobie zwrócić uwagę komitetu i Pańską, Panie Przewodniczący, na dzieło, które wydaje mi się spełniać w sobie wszelkie warunki wymagane przez założyciela co do czwartej części konkursu – „dzieło literackie najwybitniejsze poprzez swój charakter, w znaczeniu idealizmu”. Chodziło o Quo vadis. Ostatecznie Sienkiewicz dostanie Nobla za całokształt, ale to powieść o pierwszych chrześcijanach jest cichym bohaterem tej nagrody. W czasie, kiedy profesor Tarnowski wysyła wniosek, Szwedzi już kandydaturę Sienkiewicza rozważają. Nazwisko polskiego pisarza pojawia się na Noblowskiej giełdzie już od kilku lat. Jednak – członkowie Komitetu czytają w tym czasie również potężną, jeśli chodzi o objętość i liczbę tomów, twórczość powieściową Elizy Orzeszkowej. Dochodzą do wniosku, że i ona powinna otrzymać Nagrodę. „O ile w tekstach Sienkiewicza bije szlachetne polskie serce, to w twórczości Elizy Orzeszkowej bije serce człowieka” – czytamy w wewnętrznej recenzji.
Orzeszkowa lepsza niż Tołstoj
W wrześniu września 1905 roku skierowano więc do Akademii dwa wnioski, w jednym sugerując podział nagrody między Sienkiewicza i Orzeszkową, w drugim – przyznanie jej wyłącznie Sienkiewiczowi, ale za całą twórczość, nie jedynie za Quo Vadis. Pisano na przykład o Potopie: „[Sienkiewicz] jako Polak nie może przecież nie potępiać napaści Karola Gustawa na Polskę, a równocześnie nie waha się podkreślać osobistej odwagi króla i przewagi wojsk szwedzkich nad polskimi w dziedzinie dyscypliny i wytrwałości. (…) Dopiero starając się ogarnąć cały dorobek Sienkiewicza, wtedy widzi się, jak jest olbrzymi. Jego epicki styl osiąga szczyty artyzmu. Jeśli robi on tak imponujące wrażenie na kimś, kto zna jego dzieła wyłącznie w tłumaczeniach, to jak piękne muszą być w oryginale!”. Frakcja popierająca kandydaturę Orzeszkowej nie odpuszczała jednak. Na przewodniczącym Akademii wymożono obietnicę, że „Za cztery, pięć lat będzie można przyznać to wyróżnienie Elise Orzeszko”.
Zarówno Sienkiewicz, jak i Orzeszkowa okazali się w owym rozdaniu bardziej interesujący, niż rozważani wówczas inni kandydaci do Nagrody – Lew Tołstoj, Rudyard Kipling, Giosuè Carducci czy Selma Lagerlöf.
Oblęgorek i Polska
Decyzję o przyznaniu Sienkiewiczowi Nagrody przekazał Alfred Jensen – tłumacz polskich klasyków na język szwedzki. Sienkiewicz natychmiast zagospodarował nagrodę przeznaczając ją na hipotekę dworku w Oblęgorku, który otrzymał (wraz z obciążoną hipoteką) od wdzięcznych rodaków. „Tak jest! Przyznano! I to jest dobra nowina (…). Około siedemdziesięciu tysięcy rubli – dziwnie Oblęgorkowi pomoże (…)” – pisał do syna. Podkreślał, że Nagroda wyróżnia polską literaturę w sytuacji, w której Polska nie istnieje jako państwo. Autor „Trylogii” nie traktował jednak wyróżnienia jako osobistego zwycięstwa, lecz jako triumf literatury polskiej na arenie międzynarodowej. „(…) zwycięstwo literatury polskiej w szrankach, w których występuje cały świat, to radość po prostu powszechna i rzecz ze wszystkich najważniejsza” – pisał we wspomnianym liście. W podobny sposób komentował otrzymanie Nagrody zarówno w korespondencji, jak i podczas ceremonii jej wręczania. „Nowina, którą Pan mi ogłasza, naprawdę mnie uszczęśliwia – tym bardziej, że tego zaszczytnego wyróżnienia (…) nie przyjmuję jedynie dla siebie – odnoszę je do mojego kraju, do naszej literatury – naszej literatury tak dawnej, tak bogatej, tak świetnej, a tymczasem tak nieznanej (…). Ta międzynarodowa nagroda (…) jest uroczystym potwierdzeniem naszej roli i naszego udziału w intelektualnym i kulturalnym postępie świata” – pisał w odpowiedzi na list przewodniczącego Akademii.
W podobnym tonie utrzymane było przemówienie Noblowskie, które przedrukowały europejskie gazety. W mowie, wygłoszonej po francusku, pisarz oznajmiał: „(…) wysoki areopag, który tę nagrodę przyznaje, i dostojny monarcha, który ją wręcza, wieńczą nie tylko poetę, ale zarazem i naród, którego synem jest ów poeta (…). Zaszczyt ten, cenny dla nas wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym być musi dla syna Polski!... Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysiącznych dowodów, że ona żyje!... Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!... Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać! Komuż nie przyjdą na myśl słowa Galileusza: E pur si muove!..., skoro uznana jest wobec całego świata potęga jej pracy, a jedno z jej dzieł uwieńczone”.
„Nie przemawiał jak poeta, który dostał się na szczyt sławy, lecz bardziej jak orędownik wielkiego narodu, pragnącego swej wolności” – pisał jeden z komentatorów.
Światowe echa
W podobnym tonie wypowiadała się europejska i polska prasa. Paryski Le Siècle pisał o polskiej „walce przeciw uporczywej, złośliwej tyranii” i o „blasku narodowego zmartwychwstania”. Kurier warszawski kwitował „ My, Polacy, dyplomacji wpływowej nie posiadamy, toteż berło literackie, przyznane przez obcych jurorów autorowi Trylogii, jest hołdem tem zaszczytniejszym, że jedynie i wyłącznie na geniuszu i zasłudze mistrza naszego opartem. A mianowicie w chwili obecnej, gdy wszystkie ludy wytężają wzrok ku Polsce, skąpanej w blaskach jutrzennych, ten pokłon cudzoziemców, to postawienie Polaka w rzędzie najświetniejszych mistrzów poezji międzynarodowej, ma dla nas znaczenie szczególne”. Biesiada Literacka wypowiadała się w podobnym tonie: „Zauważyć należy, że wszystkie narody starają się, nie szczędząc nawet dyplomatycznych zabiegów, aby laury słynnej fundacji uzyskać dla swoich znakomitości. My wpływów za granicą nie posiadamy, laur wywalczyły Sienkiewiczowi jego dzieła. Cudzoziemcy sami dali świadectwo o żywotności myśli i pracy polskiej, sami wypowiedzieli, że: Nie zginęła i zginąć nie może”.
Reporterskie początki
Jednak nie byłoby Nobla, ani wielkich sukcesów literackich, gdyby nie pisarstwo z gatunku non-fiction. Karierę opływającego w dobra powieściopisarza poprzedzały słynne Sienkiewiczowskie reportaże podróżnicze z Ameryki i Afryki.
Pisarz odbył dwie wielkie podróże: amerykańską i afrykańską. Kilka lat przed Noblem, przekroczywszy czterdziestkę, pojechał do Afryki i uczynił swą bazą wypadową Zanzibar. Listy z podróży do Ameryki z 1876 roku na bieżąco publikowano w Gazecie Polskiej. Teksty pisane z pierwszoosobowej perspektywy, nie zestarzały się szczególnie do dziś. To stamtąd pochodzi opis przesmażonej wołowiny, który podano Sienkiewiczowi na jednym ze statków. „Biedny więc bohater starożytny – pisał Sienkiewicz o kapitanie – spąsowiał, oczy wyszły mu z orbit, rumsteak utknął mu w gardle. Wreszcie, jeszcze z zapełnionymi ustami, oświadczył, że mu jest tak przyjemnie, jak gdyby wypił szklankę grogu (...), że dziękuje wszystkim zgromadzonym i że przeprasza, jeżeli rumsteak był twardy, ale że kanalyie kucharze musieli się upić.”
Inna, doskonale współczesna Sienkiewiczowi autorka, sprzedaje niemal porównywalne nakłady swoich książek. Nazywa się Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Jej 365 obiadów za pięć złotych bardzo szybko doczekało się 20 wydań. To stamtąd pochodzi przepis na rozbratel wiedeński, czyli właściwie – rumsztyk.
Rozbratel wiedeński
Składniki:
Plaster mięsa z pierwszej krzyżowej
Cebula
Masło do smażenia
Sposób przygotowania:
- Mięso cienko rozbić
- Cebulę pokroić w pióra i zalać wrzątkiem
- Na patelni zrumienić masło na wolnym ogniu
- Cebulę odcedzić
- Na masło położyć kotlet, smażyć po minucie z każdej strony
- Podczas smażenia dorzucić cebulę, mocno zeszklić
- Podawać razem


Łukasz Modelski
10.12.2025 / 07:00