Jedyny polski zryw powstańczy - Powstanie Wielkopolskie - zakończony całkowitym sukcesem nie wybuchł spontanicznie – był starannie przygotowywany. W dodatku, po raz pierwszy od czasów zaborów, Polska otrzymała tu realne międzynarodowe wsparcie.
Wszyscyśmy dziećmi jednej matki i o ile swój spełniamy obowiązek, mamy równe sprawy do jej sprawiedliwej opieki. Żadne, najmądrzej zorganizowane stronnictwo ojczyzny odbudować nie zdoła; do tego celu potrzeba jedności i zgody wszystkich. Miłości i silnej woli oraz zaparcia się siebie samego, do tego celu potrzeba jedności i zgody wszystkich, miłości i silnej woli oraz zaparcia się siebie samego, do tego dzieła potrzeba wszystkich sił i zespołu wszystkich serc. Odbuduje Polskę przede wszystkim chłop polski i robotnik polski, z niej powstały, oraz my wszyscy, o ile pójdziemy z ludem. W tej nadziei dziękuję wam, wobec Boga i ojczyzny równym, zarówno sercem bliskim, jak i duchem. Niech żyje Polska zgodna i jedna. Ojczyzna nasza, wolna, zjednoczona, z naszem polskiem wybrzeżem, żyć będzie po wsze czasy
– mówił z balkonu poznańskiego hotelu Bazar entuzjastycznie witany w Poznaniu Ignacy Jan Paderewski 26 grudnia 1919 roku.
Następnego dnia wybuchło powstanie wielkopolskie. Oczywiście, owacyjnie witany światowej sławy pianista i jego słynne przemówienie, stało się iskrą, która podpaliła lont wydarzeń. Jednak na mowę do poznaniaków zgromadzonych pod hotelem Bazar, trzeba patrzeć raczej jako sygnał do wybuchu powstania, niż na jego ostateczną, spontaniczną przyczynę. Ani wizyta przyszłego polskiego premiera w stolicy Wielkopolski nie miała charakteru spontanicznego, ani następujące po niej wydarzenia, nie stanowiły jedynie owej wizyty konsekwencji. Praca nad powstaniem, a przede wszystkim – nad politycznym planem powrotu Wielkopolski do macierzy, trwała od dawna – zarówno w samej Wielkopolsce, jak i w Warszawie, Paryżu i w europejskich gabinetach.
Długie przygotowania
20 listopada w sejmowym exposé Jędrzej Moraczewski (zresztą wielkopolanin) zapowiedział:
„przyłączenie Wielkopolski będzie jednym z pierwszych naszych zadań”.
Polskie organizacje wciąż należącej do Niemiec Provinz Posen, i tak już świetnie zorganizowane, przyśpieszyły działania związane z tworzeniem tajnych oddziałów zbrojnych.
Poznaniacy mieli w tworzeniu polskich organizacje długą praktykę. Stowarzyszenie spółdzielcze, oświatowe, gospodarcze, samopomocowe, sportowe, skautowe i sokole działały doskonale wydzierając najpierw Prusom, potem Niemcom skrawki polskiej autonomii, której Prowincja Poznańska była pozbawiona. Wielkopolanie przez pokolenia przygotowywali się na ten moment. Czasami nawet celowo wstępowali do armii pruskiej, by przejść przeszkolenie wojskowe.
3 marca 1918 państwa centralne zawarły pokój z Rosją. Niedługo później zdelegalizowano część polskich organizacji w Niemczech, w tym, oczywiście, wszystkie organizacje paramilitarne. Polacy w Wielkopolsce zeszli do podziemia. Sytuacja była dość oczywista – Niemcy przegrywały wojnę. 11 października polskie organizacje działające w Rzeszy wydały wspólny komunikat opowiadający za niepodległością. Miesiąc później Niemcy skapitulowały. W Wielkopolsce powołano do życia Straż Obywatelską, która niebawem zmieniała nazwę na Straż Ludową.
Od 1916 roku istniało w Wielkopolsce ciało, które – często zmieniając nazwy – współpracowało ściśle z działającym za granicą Komitetem Narodowym Polskim. Od połowy listopada 1918 roku ciało to, uznające KNP za legalne polskie władze, występowało pod nazwą Naczelnej Rada Ludowej. Plan polityczny zakładał pokojowe przejęcie Wielkopolski od przegrywających Niemiec. Zdarzenia jednak potoczyły się szybciej.
Misja pianisty
Niemcy, mimo kapitulacji na froncie, nie chcieli zgodzić się na utratę części państwa. Byli wystarczająco silni, by – mimo klęski frontowej i mającej nastąpić niedługo utraty Alzacji i Lotaryngii – bronić integralności wschodniej części kraju. Do Wielkopolski zaczęły napływać oddziały wojska i zbrojnych formacji Heimatschutz. Poznaniacy tymczasem poczynali sobie coraz śmielej. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej wezwał mieszkających w Wielkopolsce Polaków do zapłaty jednorazowego „podatku narodowego”, 18 listopada przeprowadzono powszechne wybory posłów na Sejm Dzielnicowy, którego powstanie Wielkopolanie wymusili na władzach słabnących Niemiec. Jednoizbowa, bardzo liczna instytucja, reprezentowała Polaków ze wszystkich ziem polskich znajdujących się w zaborze pruskim. Sejm nie mógł uchwalić oderwania od Niemiec, przyjął jednak deklarację woli powstania niepodległego państwa polskiego z dostępem do morza. Deklarację tę rozesłano państwom zachodnim.
Równolegle Komitet Narodowy Polski delegował Ignacego Jana Paderewskiego do kontaktów z rządem Jego Królewskiej Mości. Arthur Balfour, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, dążył do zabezpieczenia brytyjskich interesów w naszej części Europy. Brytyjczycy widzieli w pianiście przyszłego polskiego premiera. To oni wysłali Paderewskiego w podróż do Polski. Z taką właśnie misją – objęcia gabinetu – jechał do kraju. Jednak, o ile Wielka Brytania wiedziała, że polskie państwo powstanie, nie wiedziała jeszcze jakie ziemie zostaną doń włączone (konferencja paryska nawet się jeszcze nie zaczęła). Plan Komitetu Narodowego Polskiego zakładał powrót do Polski ziem zaboru pruskiego. Paderewski ruszył w podróż nalegając, by wiodła ona przez Gdańsk i Toruń. Brytyjczycy na to przystali i zaopatrzyli polskiego polityką w towarzystwo brytyjskiego attaché wojskowego i przedstawiciela własnego MSZ.
Misja Paderewskiego zyskała więc (niemalże, bo półoficjalnie) status brytyjskiej misji dyplomatycznej. Przezorność ta bardzo się przydała – Niemcy nie zamierzali wpuścić Paderewskiego na teren Rzeszy. Przed przekierowaniem pociągu bezpośrednio do Warszawy uchroniła przyszłego polskiego premiera postawa towarzyszących mu Brytyjczyków. Nie była to jedyna próba storpedowania misji pianisty – kiedy dotarł do Poznania, czekał już nań nakaz opuszczenia miasta. Skuteczne jego wręczenie uniemożliwił tym razem kordon polskiej Straży Ludowej.
Powstanie
Niemcy nie wytrzymali. Słynne przemówienie Paderewskiego z balkonu hotelu Bazar 26 grudnia 1918 roku być może mogło wywołać powstanie. Wywołało je jednak coś zupełnie innego. Nazajutrz, przez Święty Marcin, główną ulicę miasta, przeszła niemiecka parada wojskowa. Była agresywna, towarzyszyło jej zrywanie flag polskich i państwa Ententy oraz napady na polskie instytucje.
W piątek koło g. 5 po południu zebrała się na ulicach Poznania gromada żołnierzy niemieckich, którzy, wznosząc okrzyki: „Posen ist eine deutsche Stadt!” zaczęli zdzierać z domów sztandary państw koalicyjnych. Od strony ulicy św. Marcin nadszedł przed „Bazar” pochód niemiecki, który śpiewał „Wacht am Rhein” oraz „Deutschland uber alles”. Tłum niemiecki zaczął następnie zdzierać chorągwie koalicyi. Uzbrojeni żołnierze wdzierali się do domów i rzucali chorągwie na ziemię. Polskich chorągwi nie ruszano. Polacy protestowali przeciw temu gwałtowi. Na wielu miejscach przyszło do bójki. Poseł Korfanty przed Bazarem wezwał Polaków do rozejścia się do domów, aby nie dopuścić do prowokacyi ze strony niemieckiej. Część rozeszła się, część pozostała. O godzinie 5 po południu oddział niemiecki ustawił z czterech stron karabiny maszynowe, z których zaczęto strzelać do tłumu. Z tłumu żołnierze niemieccy uzbrojeni zaczęli strzelać do Polaków. Jak opowiadają, zabitych i rannych jest 47 osób, Polaków, przeważnie kobiet i dzieci
– relacjonował „Czas” na podstawie jednej z wielkopolskich gazet.
Polacy zareagowali. Tajna Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego przystąpiła do walki. Powstańcy w krótkim czasie opanowali całą Prowincję Poznańską z wyjątkiem jej północnych i południowo-zachodnich obrzeży.
8 stycznia 1919 Komisariat Naczelnej Rady Ludowej przejął władzę cywilną i wojskową, ochotnicze oddziały powstańcze przekształcono w regularne wojsko. Nazajutrz NRL ogłosiła przejęcie władzy. Mimo trwających ciężkich walka rozpoczęto przejmowanie urzędów. Pięć dni później, za pośrednictwem Komitetu Narodowego Polskiego i Ignacego Paderewskiego, który został już polskim premierem, dzięki naciskom międzynarodowym, doprowadzono do zawieszenia broni. Niemcy były zbyt słabe, by wojować z państwami Ententy.
To bodaj największy sukces powstania i polityczny majstersztyk. Marszałek Foch rozciągnął warunki rozejmu z 11 listopada 1918 na front wielkopolski. 16 lutego 1919 roku przerwano walki – było to przedłużenie rozejmu między Niemcami a państwami Ententy. Obszar wyzwolony znalazł się pod kontrolą Naczelnej Rady Ludowej i armii powstańczej, która została uznana za wojsko sprzymierzone. Choć walki w Poznańskiem trwały z przerwami aż do podpisania traktatu wersalskiego w czerwcu 1919 roku, Polacy faktycznie przejęli Wielkopolskę.
Wielkopolski kucharz
Wiele było sposobów realizacji polskich interesów narodowych w Wielkopolsce pod pruskim i niemieckim zaborem. Publikacje w języku polskim do tych sposobów należały. Wydana w 1881 roku książka Marii Śleżańskiej, pt. "Wielkopolski kucharz: 600 praktycznych przepisów kucharskich z własnego doświadczenia jako to: przepisy smacznych i tanich potraw, smażenia konfitur, przysmaków i ciast, przyrządzania lodów, kremów, galaret, deserów, konserwów i wędlin oraz sekreta gospodarskie etc." był najsłynniejszą polską książką kucharską na tamtym terenie.
Polskie gospodynie od końca wieku XIX po prostu gotowały ze Śleżańskiej. Książka zawiera najbardziej klasyczne wielkopolskie przepisy kulinarne (czernina, pampuchy itd.) i stanowi najważniejsze kompendium nowoczesnej kuchnia wielkopolskiej. Z tego zbioru właśnie pochodzi poniższy przepis, który cytujemy in extenso. Jest to przepis na tatara, który, jak nakazuje najlepsza tradycja, jest mięsem skrobanym łyżką z większego płata wołowiny.
Befsztyk z mięsa surowego
Wziąść pięknej świeżej wołowiny, uskrobać łyżką blaszaną, wybrać z żyłek, wsypać dużo soli, trochę pieprzu, dodać trochę cebuli, oliwy umięszać dobrze całą masę, uformować nożem befsztyki i podać na stół. Befsztyk taki, dodaje się na śniadanie lub do herbaty, smaruje na sznytkach z chleba lub bułek.