Czy Zawisza Czarny z Garbowa i Janusz z Tuliszkowa na soborze w Konstancji zastraszyli papieża Marcina V grożąc mu rękoczynami, albo przynajmniej je zapowiadając? Bezspornym faktem jest, że strona polska utrzymała stan posiadania.
Mówić, że wyśmienity zakon został założony przez te listy (papieża i cesarza) dla eksterminacji niewiernych i zabrania ich dóbr doczesnych, itd., równa się nie czemu innemu, tylko temu, że zakon został ustanowiony dla celowego zabijania, jak również dla kradzieży, gwałtu i palenia. Należy oczywiście uznać, że samo to nie jest mniejszym przestępstwem dla pobożnych uszu. W konsekwencji nie da się zaprzeczyć, że sekta ta jest błędem w Kościele Bożym i że nie ma możliwości jej tolerowania – pisał Paweł Włodkowic z Brudzenia w swoim De Potestate.
Rektor Akademii Krakowskiej stał na czele polskiej delegacji na sobór mający położyć kres wielkiej schizmie zachodniej. Poza sprawą nadrzędną (w chwili otwarcia soboru było bowiem aż trzech papieży), zgromadzenie książąt Kościoła i biskupów miało decydować w dziesiątkach spraw bieżących. Jedną z nich był konflikt krzyżacko-polski, a konkretnie wysuwane przez krzyżaków oskarżenia pod adresem Korony. W 1416 r. saski lub gdański (z pochodzenia) teolog dominikański, w przeszłości związany z uniwersytetami w Pradze i Krakowie, prominentny inkwizytor i naukowiec, zasłynął jako autor paszkwilu pt. Satyra na herezje i na nikczemność Polaków oraz króla ich Jagiełły. To, co się w nim znalazło, nie odbiegało zbytnio od poglądów dominikanina wyrażanych po bitwie pod Grunwaldem. Falkenberg uważał Polskę i Litwę za kraje pogańskie, a Jagiełłę – za kryptopoganina nie mogącego tytułować się chrześcijańskim władcą. Dominikanin już wcześniej ostro (i kłamliwie) polemizował z pisarstwem Mateusz z Krakowa i Stanisława ze Skrabmierza. W roku 1416, z wyraźnej inspiracji krzyżackiego prokuratora Piotra z Ornety, napisał cztery traktaty wymierzone w Pawła Włodkowica i jego koncepcje wojny sprawiedliwej tak dokładnie wyłuszczonej na soborze . Ta właśnie dyskusja teologów mogła stanowić oś polsko-krzyżackiej polemiki w Konstancji. Stało się jednak nieco inaczej, gdyż podczas soboru opublikowano także jego słynny paszkwil przeciw Jagielle sprzed kilku lat i w formie książeczki wręczano nacjom (czyli przedstawicielom poszczególnych „narodowych” delegacji) podczas obrad. Wedle najnowszych badań, stało się tak zapewne bez wiedzy i zgody teologa. Ręka krzyżacka była tu aż nadto widoczna. Być może chodziło o sprowokowanie Polaków, wzbudzenie ich wściekłości i przekierowanie ich działań poza istotę sporu politycznego?
Poniekąd się to udało. W roku 1417 polska delegacja oskarżyła Falkenberga o obrazę króla i… herezję. Po kilku latach dominikanin musiał wszystko odwołać, Satyrę… potępiono, a jej autor trafił do więzienia. Jednak sukces strony polskiej nie przyszedł od razu.
Zamknięta brama
Cel soboru został osiągnięty – zakończono schizmę, znów był jeden papież. Jednak – jedną z pierwszych jego decyzji było przywrócenie krzyżakom wszystkich przywilejów. To, czego udało się dokonać rektorowi Włodkowicowi za pontyfikatu Jana XXIII na początku soboru, Marcin V właśnie unieważnił. Zapewne Satyra… Falkenberga miała także na papieża wpływ. Choć polska delegacja ją oprotestowała, jednak na ostateczne uznanie jej racji potrzeba było czasu (i wkroczenia dominikańskiej kapituły generalnej) a na oficjalną bullę papieską w tej sprawie trzeba było czekać aż do roku 1424. Na razie – nowy papież jakby dawał dominikaninowi wiarę. Cała misja polskiej delegacji zdawała się zaprzepaszczona. Polacy protestowali, papież zaś najwyraźniej ich unikał.
22 kwietnia 1418 r., ostatniego dnia soboru, w obecności wszystkich zgromadzonych, Polacy przerwali oficjalną ceremonią zamknięcia. Adwokat polskiej delegacji zażądał potępienia utworu Falkenberga. Marcin V był oburzony. Nakazał przerwać odczytywanie polskiego protestu. Wtedy postawił się Paweł Włodkowic – przejął pismo (którego sam zapewne był autorem) i wznowił głośną lekturę. Zapowiedział również, że polska apelacja będzie ponawiana do skutku. Sobór się skończył, Polacy pozostali bez odpowiedzi. Kiedy 4 maja chcieli w końcu złożyć papieżowi wizytę, nie zostali wpuszczenie do pałacu.
Wówczas akcja w Konstancji zmieniła tempo i przybrała obrót, którego trudno się było spodziewać. Niewpuszczani przed oblicze papieża delegaci, po kilku dniach czekania (i oskarżeniu biskupów polskich przez papieża o nieposłuszeństwo) weszli do pałacu siłą, wyłamując bramę. Na czele awanturniczej grupy stali dwaj zasłużeni członkowie delegacji – Zawisza Czarny z Garbowa i Jan z Tuliszkowa. Obaj rycerze stanęli przed papieskim obliczem.
Nie wiadomo dokładnie, co od tego momentu zaszło w pałacu. Wiadomo jedynie, że Zawisza miał oświadczyć, iż „gębą i ręką” będzie bronił dobrego imienia polskiego króla. Zapewne nie żartował. Albo był bardzo przekonujący. Wizja tego, co Zawisza może z ową „ręką” zrobić przekonała bowiem papieża do błyskawicznej, radykalnej i – co najważniejsze – permanentnej zmiany decyzji. 9 maja 1418 r. Marcin V uznał pismo Falkenberga za błędne i nakazał jego zniszczenie. Niedługo potem wystawił bullę nadającą Władysławowi Jagielle i Witoldowi uprawnienia wikariuszy apostolskich na wschód Europy.
Wkrótce po tych wydarzeniach papież ruszył w podróż powrotną. Towarzyszył mu nie kto inny, tylko – jak chce kronikarz – wystrojony w strusie pióra Zawisza Czarny z Garbowa. Słynął bowiem z niezrównanej kurtuazji.
Leche lumbarde
Piętnastowieczne rękopisy kulinarne z lubością opisują dania bogate, podkreślające status danej kuchni i dworu. Poniższy przepis na jeden z ówczesnych kosztownych delikatesów – mleko lombardzkie – pochodzi z angielskiego rękopisu z 1430 roku.
Składniki
100 g daktyli bez pestek
200 ml białego wina
40 g cukru pudru
1/4 łyżeczki sproszkowanego imbiru
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
(opcjonalnie: łyżka miodu, bułka tarta lub/i ugotowane żółtko)
Sposób przygotowania:
- Podgrzać daktyle w gotującym się winie, aż zmiękną.
- Wyjąć daktyle z wina i zmiksować na miazgę.
- Umieścić daktyle na patelni i dodać 1 łyżkę wina. Dodać cukier i wymieszać.
- Podgrzewać daktyle z cukrem na wolnym ogniu, aż masa bardzo zgęstnieje.
- Zdjąć z ognia i dodać przyprawy.
- Jeśli masa nie będzie wystarczająco gęsta, by po wystudzeniu móc ją kroić, dodać 50 g bułki tartej lub pokruszone żółtko jajka na twardo i dokładnie wymieszać.
- Przełożyć masę na nieprzywierającą powierzchnię (np. matę silikonową) i uformować prostokąt o grubości kilku cm. Pozostawić do całkowitego ostygnięcia.
- Po wystygnięciu pokroić w cienkie plastry. Można polać podgrzaną mieszanką łyżki miodu, łyżki wina i szczypty imbiru.