Moje małe dziełka tworzę w wielkim trudzie. I może też dlatego szanuję je, ale ich nie kocham – tak w wywiadzie dla PAP wspominał słowa ojca Grzegorz Wasowski, dziennikarz muzyczny. 28 września 1984 r. zmarł Jerzy Wasowski, współtwórca Kabaretu Starszych Panów.
Polska Agencja Prasowa: Jerzy Wasowski – mimo licznych aktywności zawodowych – w powszechnej pamięci zapisał się głównie jako współtwórca Kabaretu Starszych Panów. Czym dla niego był ten kabaret? Czy to tylko kolejne zadanie zawodowe czy może w piosenkach Starszych Panów zostawił kawałek serca?
Grzegorz Wasowski: Tato komponował już jako dziecko (zachowały się np. mazurki a la Chopin), w powojennym teatrze pisał muzykę ilustracyjną do spektakli, ale to zaproszenie od Jeremiego Przybory zmusiło go do zajęcia się komponowaniem zawodowo. Mówił zresztą, że to najmniej uciążliwy sposób zarabiania na życie. I choć komponował do tekstów wielu autorów, z których wymienię tylko Bronisława Broka, Antoniego Marianowicza, Jerzego Jurandota, Wojciecha Młynarskiego czy z twórczości dla dzieci – Hannę Januszewską i Romana Pisarskiego, to rzeczywiście w świadomości tej garstki, która w ogóle kojarzy nazwisko Jerzy Wasowski, jest ono nierozerwalnie związane z drugim Starszym Panem czyli Jeremim Przyborą. Obaj panowie pisali tylko na zamówienie. Wujo Przybora dostał zamówienie z Polskiego Radia najpierw na Teatr Uniwersalny Eterek, wtedy do współpracy zaprosił tatę i tak to się zaczęło. Potem były kolejne słuchowiska radiowe, Kabaret Starszych Panów, Divertimento czy Muzykały. Stworzyli razem ponad 300 piosenek, z których ogromna większość stała się przebojami. Podejrzewam, bo nigdy o tym nie rozmawialiśmy, że mógł lubić pracę przy kabarecie, wspólne czytanie tekstów, pracę z aktorami, reżyserowanie, może nawet granie Pana A. Ale choć miał ogromną łatwość w wymyślaniu melodii to praca aranżacyjna wymagała od niego dużo wysiłku. Dlatego zapewne powiedział w jednym z wywiadów: "Moje małe dziełka tworzę w wielkim trudzie. I może też dlatego szanuję je, ale ich nie kocham".
PAP: Jedną z głównych cech duetu Wasowski – Przybora było wysublimowane, ale powszechnie zrozumiałe, poczucie humoru. Czy to poczucie humoru towarzyszyło Jerzemu Wasowskiemu także poza programami telewizyjnymi?
G.W.: Myślę, że nawet w czasach kabaretu, nie wszystko z tamtego poczucia humoru było zrozumiałe, ale na pewno przychylnie przyjmowane. Zaprzyjaźniona z rodzicami aktorka Eugenia Herman opowiadała mi, że świat kabaretu to był świat z naszego mieszkania przy Wilczej, że taki humor i nastrój panował w trakcie spotkań towarzyskich. Mama z kolei opowiadała, a uczestniczyła w spotkaniach taty i wuja, że oni rozmawiali ze sobą dokładnie w taki sposób, jak potem Jeremi Przybora przekazywał w dialogach z Kabaretu Starszych Panów, czy w radiowym cyklu "Listy z podróży". Jak pan widzi, podpieram się pamięcią innych. Ja natomiast pamiętam, że tata lubił się śmiać.
PAP: Jak układała się współpraca duetu Wasowski – Przybora?
G.W.: Idealnie, co słychać i widać. Wujo pisał znakomite teksty i akceptował ewentualne korekty kompozytora. Choć sam był bardzo muzykalny, śmiał się, że Jerzy nigdy nie akceptuje jego poprawek. Wujo narzekał też, że to on musi zawsze rozpocząć, że tekst musi być pierwszy. A tata odpowiadał z uśmiechem: "nie wiem, czy to jest tak łatwo pisać muzykę do twoich tekstów". Rzeczywiście tylko raz muzyka powstała pierwsza, mam tu na myśli piosenkę "Do ciebie szłam", ale nie spytałam taty, dlaczego? A wujo Przybora także nie dopytał. Myślę, że obaj bardzo się szanowali i mieli do siebie zaufanie twórcze. Wiedzieli, że obu im zależy na najlepszej jakości. Mieli też ogromne szczęście pracować z najlepszymi wykonawcami, którym także zależało na jakości.
PAP: Twórczość pana ojca w ramach Kabaretu Starszych Panów wyszła poza ramy tego programu. W latach 60. piosenki z muzyką Jerzego Wasowskiego tworzyły kanon polskiej muzyki rozrywkowej. Jak tworzył? Skąd brał natchnienie? Czy był fenomenalnym rzemieślnikiem czy potrzebował romantycznej weny?
G.W.: Tata traktował komponowanie jak zadanie rzemieślnicze. Odżegnywał się od natchnienia. Mówił: "Nie piszę tylko dopisuję". I tworzył tylko na zamówienie.
PAP: W ostatnim czasie bardzo modny w mediach jest pewnego rodzaju ekshibicjonizm prywatny i rodzinny. Dowiadujemy się od dzieci wybitnych artystów, że w domu nie byli dobrymi rodzicami. Jakim ojcem był Jerzy Wasowski?
G.W.: Wspaniałym. Dla mnie – wzorzec z Sevres. Dobry, wyrozumiały, serdeczny, pomocny, wesoły. Zawsze miał dla mnie czas. To mama była od wymierzania kar i wymagania, a tata za mną się wstawiał. Ale w ogóle miałem fantastyczny dom, choć niewiele pamiętam. Co mama miała mi po latach za złe: "To myśmy się tak starali, a ty nic nie pamiętasz!" A ja wtedy odpowiadałem: "Widocznie wszystko było w porządku, gdyby było coś nie tak, to bym pamiętał".
PAP: Przypomnijmy inne zawodowe osiągniecia Jerzego Wasowskiego. Mało znany jest fakt, że to właśnie on (z zawodu był inżynierem elektrykiem) we wrześniu 1939 r. uruchomił nadajnik radiowy Warszawa II. Po wojnie pisał muzykę do spektakli teatralnych i filmów, zagrał też w kilku filmach, że wspomnę tylko "Uparł" (1964). Co zawodowo – poza kabaretem – robił Jerzy Wasowski?
G.W.: Po wojnie tata wrócił do Polskiego Radia, gdzie był inżynierem, opracował np. "Skrypt dla realizatorów dźwięku", ale pracował także jako: spiker, lektor, aktor, reżyser i oczywiście kompozytor. Komponował muzykę do piosenek, z których najbardziej cenił te pisane dla dzieci, ale także większe formy rozrywkowe – musicale, np. z Jerzym Jurandotem "Ballada o tamtych dniach", z Antonim Marianowiczem "Pamiętnik Pani Hanki", z Antonim Marianowiczem i Ryszardem Markiem Grońskim "Machiavelli". Przez Janusza Majewskiego został obsadzony w roli księdza biskupa w filmie "Ja gorę!", a przez Adama Hanuszkiewicza dwukrotnie w roli Bolesława Prusa – w telewizyjnym "Telepatrzydle Pana Prusa" oraz w teatralnej "Pensji Pani Latter". Tata współpracował też kompozytorsko z kabaretami: Szpak, Wagabunda i Dudek.
PAP: Założyliście państwo Fundację Wasowskich. Czym się ona zajmuje? Jakie są jej cele?
G.W.: 10 lat temu postanowiliśmy z żoną sformalizować nasze działania. Od tamtej pory już pod szyldem Fundacji Wasowskich opiekujemy się dorobkiem taty i wuja. Porządkujemy zbiory, udostępniamy zainteresowanym. Dbamy też o to by tych zainteresowanych przybywało, zwłaszcza wśród młodszych. Publikujemy książki, CD i DVD. Namawiamy radio i telewizję, by udostępniała swoje archiwa. W tym roku udało nam się na przykład doprowadzić do otwarcia skweru imienia Jerzego Wasowskiego w Warszawie oraz do powstania wystawy w Muzeum Polskie Piosenki w Opolu "Wasowski – artysta czy rzemieślnik?". Najkrócej mówiąc – staramy się, by twórczość Jerzego Wasowskiego nie popadła w całkowite zapomnienie. I wciąż marzymy o tym, że uda się zorganizować Festiwal Twórczości Jerzego Wasowskiego.
PAP: Od śmierci pana ojca minęło 40 lat, od zakończenia emisji Kabaretu Starszych Panów prawie 60 lat. W dzisiejszych czasach często taki okres powoduje zupełne zapomnienie artystów, a piosenki z muzyką Jerzego Wasowskiego są ciągle żywe – wracając w kolejnych wersjach i wykonaniach. Czym jest to spowodowane? Co jest ich fenomenem?
G.W.: To bardzo optymistyczna opinia, ale oczywiście nie jest najgorzej. Wierzę, że po prostu decyduje jakość tych utworów. One są doskonałe, więc jeśli wykonawca chce mieć możliwość interpretacji absolutu to po niego sięga. Inna sprawa, że to nie są łatwe utwory, wymagają dobrego warsztatu i wrażliwości. Jestem przekonany, że działalność naszej fundacji także przyczyniła się do wzrostu zainteresowania dobrymi, solidnymi choć starymi piosenkami.
Kabaret Starszych Panów był to cykl programów telewizyjnych autorstwa Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Telewizja Polska nadawała go od października 1958 r. do lipca 1966 r. Równolegle w Polskim Radiu, jako słuchowisko, powstawała radiowa wersja kabaretu. Niezapomniane kreacje w kabarecie stworzyli m.in. Irena Kwiatkowska, Barbara Krafftówna, Kalina Jędrusik, Aleksandra Śląska, Krystyna Sienkiewicz, Zofia Kucówna, Barbara Wrzesińska, Wiesław Gołas, Mieczysław Czechowicz, Wiesław Michnikowski, Edward Dziewoński, Bohdan Łazuka, Jarema Stępowski, Bronisław Pawlik.(PAP)
Rozmawiał: Tomasz Szczerbicki
szt/ dki/