Bezkrólewie w Polsce trwało zaledwie niecałe cztery miesiące, kiedy panowie polscy jednogłośnie wybrali nowego króla. Został nim ktoś, kto przez lata nie miał jakichkolwiek widoków na tron.
9 grudnia 1506 w Koronie skończyło się bezkrólewie. Podczas obradującego w Piotrkowie Sejmu, Senat powołał na polski tron Zygmunta I, zwanego później Starym. 39 elektorów (w tym dwóch głosujących per procura i mający jeden głos posłowie miasta Gdańska) jednomyślnie wskazało urzędującego od niedawna wielkiego księcia litewskiego, piątego spośród sześciu synów Kazimierza IV Jagiellończyka. Zygmunt, przez lata był w gruncie rzeczy królewiczem bezrobotnym, przyszłe funkcje licznych dzieci Kazimierza były już rozdane, zasiadający na europejskich tronach bracia od bardzo dawna, ze zmiennym szczęściem, poszukiwali Zygmuntowi jakiegoś zajęcia (i dochodu).
Książę bez przydziału
Podobnie jak bracia – doskonale wykształcony przez włoskiego humanistę i renegata, członka Akademii Rzymskiej, Filipa Buonaccorsiego, zwanego Kallimachem, Jana Długosza, lekarza i filozofa Jana Welsa oraz rektora Akademii Krakowskiej Jana Borchowskiego, królewicz Zygmunt był teoretycznie przygotowany do sprawowania rządów – Aleksander miał rozbudowane plany dynastyczne. Zygmunta jednak nie uwzględniały, grzał ławkę rezerwowych, nie ożeniono go nawet, bo to oznaczałoby polityczną deklarację i zamykało inne możliwości, inne drzwi. Stary kawaler pałętał się więc po dworach braci, zachwycając ogładą, końskim zdrowiem, ogromną siłą i nawiązując romanse i czekając, kiedy ewentualnie mógłby się do czegoś przydać.
Królem Polski miał zostać Kazimierz, późniejszy święty. Nie zdążył, umarł na gruźlicę jeszcze za rządów ojca. Władysław został królem Czech i dwukrotnie toczył wojnę z napadającym go Janem Olbrachtem, który aspirował z kolei do korony Węgier. Ostatecznie, zwycięski Władysław odstąpił Olbrachtowi czeskie od stulecia księstwa głogowskie, oleśnickie i opawskie wraz z tytułem „najwyższego księcia na Śląsku”. Na tronie wielkoksiążęcym na Litwie zasiadł, ożeniony z córką wielkiego księcia moskiewskiego, Aleksander. Nawet najmłodszy, Fryderyk, został arcybiskupem gnieźnieńskim, z czasem prymasem Polski i Litwy. Kiedy Jan Olbracht został ostatecznie królem Polski, bracia podczas zjazdu w Lewoczy w 1494 roku, z troską debatowali o tym, co począć z Zygmuntem pozostającym bez przydziału i dochodu. Plany były różne – bezużyteczny królewicz mógł zostać hospodarem mołdawskim (i pilnować tam jagiellońskich interesów), ale panujący Stefan III, zwany później Wielkim, radził sobie wyjątkowo dobrze. Korona od dawna łapczywie spoglądała też w stronę Mazowsza – Zygmunt nadawałby się na tron książęcy, ale w państwie tym ciągle rządzili (ostatni, to prawda) Piastowie.
Był nawet pomysł utworzenia dla Zygmunta księstwa kijowskiego, ale na to nie zgadzali się Litwini (i Aleksander Jagiellończyk), którzy nie byli skorzy do okrawania własnego państwa. Zygmunt tułał się więc po dworach – mieszkał na Wawelu u Jana Olbrachta, potem u Władysława II, który rezydował już w swojej wymarzonej Budzie. Władysław, kiedy chorował, pozwalał nawet bratu trochę porządzić w jego imieniu. Szczęśliwie Zygmunt nie musiał podejmować żadnych ważnych decyzji – słynął z zamiłowania do świętego spokoju i na wszystko się zgadzał. Trzydziestolatek, za którym oglądały się kobiety, wyczekujący wreszcie jakiegoś dynastycznego małżeństwa, musiał również gdzieś ulokować swoje życie uczuciowe. To akurat powiodło mu się nieźle – na stałe związał się z przebywającą na dworze w Budzie Katarzyną Telniczanką, Morawianką o niepewnym szlachectwie. Związek był szczęśliwy, trwał w sumie lat kilkanaście, Katarzyna urodziła Zygmuntowi trójkę dzieci i została przezeń odprawiona dopiero na wyraźne żądanie Sejmu, kiedy Zygmunt już od trzech lat był królem Polski. Władca ugiął się wówczas przed racją stanu, Katarzynę jednak wyposażył więcej niż hojnie i bardzo dobrze wydał za mąż.
Książę, wielki książę, król
Zanim jednak to nastąpiło, w roku 1499, zlitowali się nad nim Jan Olbracht i Władysław II, darowując księstwa śląskie – odpowiednio głogowskie i opawskie. Kiedy Zygmunt już wygodnie urządził się na Śląsku (Fryderyk II Legnicki, bliski przyjaciel, władał księstwem za miedzą, na zamku w Głogowie zainstalowała się Katarzyna Telniczanka z dwójką dzieci, za kilka lat na świat przyszło trzecie), historia mocno przyśpieszyła. W 1501 roku umarł Jan Olbracht, polski tron objął wielki książę litewski, Aleksander, który umarł kilka lat po bracie. Zygmunt, choć świadomy wagi sytuacji, nie podjął natychmiastowych kroków w celu zabezpieczenia swojej kandydatury do żadnego z wakujących tronów. W roku 1506 panowie litewscy zadziałali błyskawicznie – łamiąc postanowienia sprzed pięciu lat, wedle których polsko-litewska elekcja miała być wspólna, wybrali Zygmunta na wielkiego księcia. Ten, choć się nie śpieszył, nie miał też nic przeciwko i w październiku w Wilnie objął tron tego ogromnego kraju.
W chwili śmierci Aleksandra Jagiellończyka Zygmunt miał 39 lat, co czyniło go dojrzałym i doświadczonym politykiem, jednak brakowało mu bezpośredniego doświadczenia w zarządzaniu wieloetnicznym i wielowyznaniowym państwem, jakim była Rzeczpospolita. Choć ostatecznie Senat wybrał go jednogłośnie, jednak najpotężniejsi panowie małopolscy dalecy byli od entuzjazmu. Mieli mu za złe przyjęcie tronu litewskiego (niedawno ustalono przecież wspólną, polsko-litewską elekcję władcy), obawiali się wzrostu litewskich wpływów a nawet posądzali (jakże niesłusznie) Zygmunta o to, że jako książę śląski, został reprezentantem interesów habsburskich. Rozważano powołanie na tron Władysława II, króla Czech i Węgier, w końcu również Jagiellona. Jednak co wówczas z Litwą, której wielkim księciem właśnie został Zygmunt? Ostatecznie zdecydowano się na niego właśnie z tej przyczyny – przesądziła stabilność unii polsko-litewskiej wobec stałego zagrożenia ze strony Moskwy.
8 grudnia Zygmunt wyruszył z Grodna do Polski. Nie mógł wiedzieć o decyzji Senatu, jechał, bo decyzja ta była prawdopodobna. 9 grudnia jego wysłannicy czekający w Piotrkowie na decyzję senatorów, wygłosili przed Senatem mowę. Przyszły król o wyborze dowiedział się dopiero 22 grudnia w Mielniku. Koronę przyjął w Krakowie 24 stycznia roku następnego, rozpoczynając rządy trwające ponad cztery dekady.
Grzybek z białego chleba
„Chleba białego w kostkę i namoczyć w żółtkach, do tego wsypać cukru łyżkę dobrą, cynamonu, rodzenków, małmazyjej trzy łyżki i włożyć to jako grzybek na wrzące masło” – czytamy w najstarszej polskiej książce kucharskiej, czyli odnalezionym (w odpisie) niedawno „Kuchmistrzostwie” z lat 40. XVI wieku, a więc z czasów, w których Zygmunt Stary zasiadał jeszcze na tronie. To rodzaj omletu, „grzybka”, jaki może pamiętamy z dzieciństwa, jednak zamiast piany z białek, szesnastowieczny autor proponuje wykorzystać chleb. Dzisiejsza wersja przepisu mogłaby więc wyglądać jak poniżej.
Składniki:
- Miękisz z połowy bochenka jasnego chleba
- Żółtka z sześciu jajek
- Mały kieliszek słodkiego, wzmacnianego wina
- Garść rodzynek
- Dwie łyżki (brązowego) cukru
- Sproszkowany cynamon do smaku
- 1/3 kostki masła do smażenia
Sposób przygotowania:
- Miękisz rozdrobnić
- Wymieszać w misce z żółtkami
- Wmieszać i rozpuścić w misce pozostałe składniki
- Masło rozgrzać na głębokiej patelni
- Zmniejszyć ogień, wylać na patelnię zawartość miski
- Smażyć pod przykryciem co jakiś czas podważając brzegi łopatką
- Gdy spód się zetnie, przewrócić, przykryć
- Gdy cały omlet będzie ścięty, zdjąć delikatnie z patelni
Można podawać z cukrem pudrem lub konfiturami