Nowa kierownik Muzeum Piaśnickiego w Wejherowie, dr Magdalena Sacha zarzuca niegospodarność, m.in. niezgodne z koncepcją placówki i nieracjonalne wydatki swojej poprzedniczce, Teresie Patsidis. Dyrekcja Muzeum Stutthof, któremu podlega wejherowska placówka, twierdzi, że wydatki te nie były z nimi konsultowane.
Muzeum Piaśnickie w Wejherowie zostało powołane w 2015 roku jako oddział Muzeum Stutthof w Sztutowie. Siedzibą muzeum jest Villa Musica w Wejherowie, którą zakupiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Muzeum zajmuje się działalnością naukowo-badawczą, wystawienniczą i edukacyjną. Prowadzenie działalności muzealnej w budynku umożliwił generalny remont i adaptacja. Jego otwarcie z udziałem ówczesnego ministra kultury prof. Piotra Glińskiego odbyło się w sierpniu 2023 roku.
Po utworzeniu instytucji w 2015 r., jej dyrektorem została Teresa Patsidis, była radna Wejherowa i była asystentka posła PiS Jarosława Sellina, który pełniąc funkcję wiceministra kultury, rekomendował ją na dyrektorskie stanowisko. W rozmowie z PAP Sellin podkreślił, że zna Patsidis od lat 80. z harcerstwa. Obsadzenie jej na tym stanowisku określił jako "strzał w dziesiątkę". "Przez osiem lat jej zarządzania instytucja została zbudowana i szeroko rozwinęła swą działalność, również międzynarodową" - ocenił. Wyjaśnił, że konkurs nie jest obligatoryjny w przypadku powoływania zastępcy dyrektora. Oficjalnie Patsidis od grudnia 2015 do września 2024 roku była zastępcą dyrektora Muzeum Stutthof w Sztutowie do spraw Muzeum Piaśnickiego w Wejherowie.
W październiku 2024 r. jej miejsce, po wygranym konkursie, zajęła dr Magdalena Sacha, która łączy tę funkcję z pracą w Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie wykłada m.in. historię kultury, muzealnictwo i sztukę wystawienniczą.
Sacha w rozmowie z PAP powiedziała, że była zaskoczona tym, co zastała w wejherowskiej placówce po jej objęciu. Wskazywała na stojące w garażu skuter i 10 rowerów, 400 krzeseł, które zostały wykorzystane podczas otwarcia placówki, sprzęt AGD i RTV w muzealnej kawiarni, kartony z porcelaną, ekran do kina letniego, który po rozłożeniu zasłania drzwi wejściowe do muzeum czy klocki lego (m.in. amerykański Biały Dom). "Sprzęt zakupiony przez moją poprzedniczkę jest wysokiej jakości. Mam wrażenie, że to nie miało być muzeum, ale dom kultury" - stwierdziła Sacha i dodała, że w muzeum nie utworzono biblioteki, a zapakowane w kartonach książki znajdują się w piwnicy.
"Jaki był sens tworzenia klubokawiarni w budynku, w którym hitlerowcy przetrzymywali ludzi? Czy ktoś zrobił analizę zysków i strat, czy wziął pod uwagę, że niedawno w okolicy muzeum splajtowała restauracja?" - pytała Sacha. Zwróciła również uwagę na pękającą szklaną rzeźbę stojącą przed budynkiem, której autorem jest Michael Lenglard. Jej wykonanie kosztowało ponad 1,5 mln złotych. "Moim głównym zarzutem wobec pani Patsidis jest niegospodarność - szastanie pieniędzmi" - stwierdziła. Jej zdaniem w budynku muzeum o powierzchni 270 m kw. nie pomieściłby się personel muzeum, kuchni, animacji zajęć dla dzieci i obsługa wypożyczalni.
Teresa Patsidis przekazała PAP, że stworzenie wystawy stałej i cały proces inwestycyjny poprzedziły analizy funkcjonowania podobnych obiektów w Polsce i na świecie. Zaznaczyła, że stworzona przez nią placówka dąży do kompleksowego przedstawienia życia i tragicznej śmierci osób pomordowanych w Lasach Piaśnicy, a także do edukacji na temat niemieckiej zbrodni pomorskiej 1939 roku, z użyciem zarówno tradycyjnych jak i nowoczesnych środków przekazu, w oparciu o istniejące standardy i trendy w światowym i polskim muzealnictwie.
"Ekspozycja obejmuje dwie kondygnacje: parter poświęcony jest pamięci bohaterów, twórców II Rzeczypospolitej na polskim Wybrzeżu - budowniczych Gdyni i powiatu morskiego, natomiast jej druga część w piwnicy przedstawia mechanizm piaśnickiej zbrodni wraz z tłem historycznymi i mapą innych miejsc niemieckiej zbrodni pomorskiej 1939 roku" - przekazała Patsidis. Wyjaśniła, że klocki lego miały być wykorzystywane przez dzieci w kąciku utworzonym w części muzealnego poddasza w sali edukacyjnej. Z kolei skuter, przed zakupem samochodu, miał służyć pracownikom do przemieszczania się po Wejherowie i do wyjazdów do Piaśnicy.
Poseł Sellin powiedział PAP, że w planach poprzedniej dyrektor było utworzenie małej przestrzeni kawiarnianej dla zwiedzających, które mogło służyć celom edukacyjnym dla grup zorganizowanych. "To dzisiaj standard w muzeach. W ogóle koncepcja tego muzeum polega na tym, by na parterze prezentować przedwojenne życie polskiej inteligencji, by zobaczyć też, jak wspaniałe elity utraciliśmy, a ich męczeństwo przedstawione jest na dole, w obszernych piwnicach" - stwierdził.
Patsidis dodała, że kawiarnia ma "historyczną narrację i została wystylizowana na okres dwudziestolecia międzywojennego". Na ścianach kafeterii umieszczono w ramkach portrety najważniejszych aktorów polskich i plakaty filmowe z tego okresu, monitory w ramkach - wyświetlające pocztówki ruchome z widokami przedwojennego Wejherowa, w oknach wyklejono m.in. zdjęcia z wydarzeń kulturalnych tego okresu, a w stojących obudowanych szafkami monitorach umieszczono prasę przedwojenną.
Zdaniem nowej kierownik piaśnickiego muzeum nie jest to kawiarnia, a niewielka restauracja, o czym mają świadczyć stojące w piwnicy kuchenki, frytkownice czy chłodziarki. "Dwa pomieszczenia w piwnicy to kuchnia. A powierzchnia kawiarni, czy raczej restauracji, zajmuje jedną trzecią powierzchni wystawienniczej" - powiedziała dodając, że gdyby to była tylko kawiarnia serwująca kawę i przekąski, nie miałaby nic przeciwko.
Były wiceminister kultury wyjaśnił, że w planach - o jakich słyszał od poprzedniej zarządzającej placówką - było zorganizowanie wypożyczalni rowerów dla gości, by mogli pojechać na miejsce zbrodni do lasu. Chodzi o Las Piaśnicki, niedaleko Wejherowa, który jest jednym z największych miejsc bezpośredniej eksterminacji w Europie w okresie II wojny światowej. W latach 1939-40 hitlerowcy rozstrzelali tu mieszkańców Kaszub, głównie przedstawicieli inteligencji. Zdaniem Sellina przejazd rowerami do Lasu Piaśnickiego byłby dobrym pomysłem. Wskazywał, że są znane opowieści z 1939 r., że wejherowskie dzieci próbowały rowerami jechać za ciężarówkami wywożącymi więźniów, często ich rodziców, dziadków, z miasta do lasu, by wiedzieć, gdzie się ich wywozi i co się z nimi stanie.
Z kolei nowa kierownik instytucji twierdzi, że muzeum nie może pobierać opłaty za kaucję przy wypożyczaniu rowerów.
"Zatrudniając mnie na stanowisko kierownika muzeum, postawiono przede mną dwa zadania: zwiększenie frekwencji i poprawienie relacji w zespole" - powiedziała Sacha i dodała, że po wygraniu konkursu umieściła w internecie informację, gdzie znajduje się muzeum i jakie są godziny jego otwarcia. "Poskutkowało to tym, że mamy trzykrotnie większą frekwencję niż rok wcześniej (za kierownictwa poprzedniej dyrektor - PAP). Jest to absurd muzealniczy, bo największy napływ zwiedzających jest po otwarciu placówki" - stwierdziła Sacha i dodała, że przez 8 lat z muzeum odeszło 15 osób.
Muzeum Stutthof w Sztutowie przekazało PAP, że 10 rowerów kosztowało 18,5 tys. zł, za skuter zapłacono ponad 3 tys. zł, za klocki lego - ponad 4,2 tys. złotych. Natomiast wyposażenie kawiarni kosztowało prawie 50 tys. złotych. Zakup budynku, w którym mieści się oddział, wyniósł ponad 2,4 mln złotych. Jego remont i dostosowanie do celów muzealnych pochłonęło łącznie ponad 26 mln złotych, z czego wyposażenie wraz z wystawą stałą w ramach inwestycji to prawie 6 mln złotych.
Na pytania PAP z kim Teresa Patsidis konsultowała wydatki, Jarosław Sellin odpowiedział, że z dyrektorem Muzeum Stutthof, a także z Departamentem Dziedzictwa Kulturowego, nadzorującego podległe ministerstwu muzea. "Działania oddziału, a także koncepcja wystawy głównej były też prezentowane i oceniane przez Radę Muzeum Stutthof, w której zasiadali wybitni historycy i muzealnicy" - dodał.
Była dyrektor zaznaczyła, że decyzje był konsultowane z bezpośrednim przełożonym - dyrektorem Muzeum Stutthof, Piotrem Tarnowskim.
Z kolei rzecznik Muzeum Stutthof w Sztutowie Łukasz Kępski odpowiedział, że Patsidis konsultowała decyzje związane z wyposażeniem i planami funkcjonowania oddziału Muzeum Piaśnickiego w Wejherowie bezpośrednio z ówczesnym kierownictwem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. "Zakupy, takie jak rower, skuter, klocki lego oraz wyposażenie kawiarni były własną koncepcją Teresy Patsidis, którą realizowała w porozumieniu z ministerstwem" - podkreślił.
Zdaniem Sellina, Patsidis stworzyła od podstaw nowoczesny obiekt muzealny z dobrą narracją, prowadząc niełatwą i wieloletnią inwestycję. "Widać staranność o każdy detal i włożone tam serce" - ocenił.
Teresa Patsidis po odwołaniu z funkcji z-cy dyrektora została zatrudniona w muzeum na stanowisku specjalistki ds. badania zbrodni pomorskiej. Jej umowa zakończyła się w grudniu ub.r. (PAP)
Piotr Mirowicz
pm/ wj/ aszw/ mhr/