Wybierz kontynent

Gra o tron elektora saskiego Fryderyka Augusta

Starania elektora saskiego Fryderyka Augusta Wettina o polski tron przebiegały na wielu frontach. Poza pieniędzmi i sojuszami politycznymi niezbędna okazała się zmiana wyznania. Opłaciło się. Warszawa warta była Mszy!

 

Po śmierci Jana III w czerwcu 1696 roku, rozpoczął się wyścig do polskiej korony. Stronnictwo francuskie, do którego od początku kariery politycznej należał zmarły król, wspierało kuzyna Ludwika XIV, bratanka Wielkiego Kondeusza, a więc Burbona, księcia Franciszka Ludwika Contiego. Akcja propagandowa (i finansowa) na rzecz jego kandydatury rozpoczęła się jeszcze za życia Sobieskiego i była owocna. Contiemu sprzyjał interrex, prymas Michał Radziejowski, potężne rodziny magnackie i – co miało się potwierdzić na polu elekcyjnym – większość głosujących. Nawet popierany przez matkę, królową-wdowę oraz początkowo przez Austrię i Szwecję, Jakub Sobieski, syn zwycięzcy spod Wiednia, miał pozycję słabszą niż Francuz. Byli zresztą jeszcze inni kandydaci.

Jednak to nie francuskiemu księciu najbardziej zależało na koronie królewskiej i wielkoksiążęcym kołpaku. Mimo widocznej gołym okiem aktywności francuskiej dyplomacji w Rzeczpospolitej, pierwszym, który zgłosił swoją kandydaturę, był elektor saski, książę Fryderyk August Wettin. Jego droga do polskiego tronu również zaczęła się wcześniej. Co więcej, Fryderyk August bardzo się starał. Wiadomość o śmierci Sobieskiego zastała go na Węgrzech, w środku wojny z Turkami – a więc w sytuacji nad wyraz sprzyjającej wejściu w buty popularnego w Europie bohatera, jakim wciąż był Sobieski. Elektor saski pchnął zaufanego dyplomatę do prymasa Radziejowskiego, by ten oficjalnie zgłosił kandydaturę Wettina na sejm elekcyjny. Prymas wysłannika przyjął, ale również postawił sprawę jasno – nie-katolik nie może być w Rzeczpospolitej królem.

 

Malarz nieznany. Franciszek Ludwik Burbon-Conti. Paryż. Muzeum Grand Palais.
Wikipedia. Domena publiczna

 
Inwestycje

Gra o tron zbytnio się już jednak rozkręciła, by traktować podobną odpowiedź poważnie. Pomysł, by ktoś z saskich Wettinów objął polski tron nie był zresztą nowy. Działania w tym celu trwały od dawna a towarzyszyły im różne polityczne sojusze – od władców niewielkiego księstwa Hanoweru po autorytet cesarza. Elektor saski zaangażował też osobiste środki i – jak byśmy dziś powiedzieli – starał się o zewnętrzne finansowanie. Ostatecznie udzieliły mu go banki Issachara Berenda Lehmanna i Samsona Wertheimera, a bieżące wsparcie polityczne zapewnił sam cesarz Leopold I, który najpewniej był zresztą współautorem planu osadzenia Sasa na polskim tronie. To dzięki jego zezwoleniom udało się przez cesarski Śląsk przetransportować do Polski znaczne kwoty, które niebawem miały zapewnić Wettinowi powodzenie w czasie elekcji, zwłaszcza dzięki opłacaniu dotychczasowych stronników kandydata francuskiego.

Wreszcie, wygraną Fryderyka Augusta zainteresowane były także państwa ościenne niechętne umacnianiu wpływów francuskich w tej części Europy. Brandenburgia, Rosja i – ostatecznie – Austria – sprzyjały Sasowi. Sam kandydat zaś, jako jedyny zresztą, ruszył do wyborów z gotowym programem. Długotrwałe procedury i przedłużające się (wyjątkowo burzliwe) interregnum dały mu czas na przygotowanie i publikację wielkiej księgi życzeń, jakim był dokument pt. „Jak Polskę przekształcić w kraj kwitnący i cieszący się szacunkiem u sąsiadów”. Wettin obiecywał głębokie reformy, rozwój handlu, utworzenie silnej armii przy jednoczesnym dążeniu do pokoju oraz… otwarcie czterech uniwersytetów. Program miał oczywisty charakter obietnic wyborczych, a których szybko się zapomina, był powierzchowny i życzeniowy, ale był. Żaden inny kandydat nie zadał sobie podobnego trudu.

Zabezpieczający wszystkie fronty elektor zadbał również o inne możliwości nacisku. Armia saska zebrała się pod Budziszynem a cesarz zezwolił na jej przemarsz przez Śląsk, ku granicy Rzeczpospolitej. Podjęto więc wiele kosztownych środków, wymagających szybkich działań zarówno natury finansowej, jak i dyplomatycznej. Pozostawał jednak jeszcze jeden drobiazg: kandydatura Sasa wciąż nie została oficjalnie zgłoszona a argument prymasa Radziejowskiego nadal pozostawał w mocy. Okazało się jednak, że przeszkoda, która formalnie nie pozwalała Wettinowi na wzięcie udziału w wyścigu do tronu, była najłatwiejsza do pokonania.

 
Katolicki luteranin
Pod koniec maja 1697 roku, a więc niemal rok po śmierci Jana III, Fryderyk August udał się do podwiedeńskiego Baden, gdzie 2 czerwca, po kryjomu przeszedł na katolicyzm. Świadkiem tego aktu był biskup węgierskiego Raab, prywatnie krewny kandydata, któremu również wystawił stosowny dokument. Nawiasem mówiąc, mimo przejścia na katolicyzm, Fryderyk August zachował zwierzchnictwo nad saskimi luteranami.

Saksonia od czasów Lutra była ostoją protestantyzmu. Gdy w 1653 roku utworzono Corpus Evangelicorum, czyli organ reprezentujący niemieckich protestantów na sejmie Rzeszy, na jego czele stanęli Wettinowie. Konwersja Fryderyka Augusta odbiła się echem w całej protestanckiej Europie, zwłaszcza w pozostałych luterańskich księstwach elektorskich Rzeszy – Prusach i Hanowerze. Poddani Sasa również nie byli zachwyceni decyzją władcy. Uwadze nie umykał paradoks sytuacji, w której na czele protestanckiej Saksonii, odmawiającej katolikom praw obywatelskich, stanął katolicki władca.

O skali odrzucenia decyzji Wettina niech świadczy postawa jego żony, Krystyny Eberhardyny, która protestantyzmu nie porzuciła, naleganiom męża i ojca się oparła, a do Polski nigdy nie przyjechała, nie zaszczycając obecnością nawet koronacji małżonka, co zapewniło jej pewną popularność wśród poddanych. Powszechne niezadowolenie, jakie zmiana wyznania księcia wywołała w Saksonii, nie mogło się jednak równać z perspektywami, jakie otwierały się właśnie przed Fryderykiem Augustem. Kraków i Warszawa warte były Mszy, tym bardziej, że w nowej sytuacji kandydaturę elektora saskiego poparł sam papież, wspierając ją przy tym pokaźną sumą.

Kiedy Fryderyk Augusta pod Wiedniem zmieniał wyznanie, pod Warszawą od dwóch tygodni obradował już sejm elekcyjny. Trzeba było śpieszyć się jeszcze bardziej. Wettinowi jednak sprzyjało szczęście – wygrywał w licytacji. Wysłannikom Burbona boleśnie brakowało pieniędzy, a sejm i pełne wolskie pole to nieustanne wydatki. Sprytni negocjatorzy Sasa uniknęli podobnej sytuacji zaciągając pożyczkę u warszawskich jezuitów. Za pożyczkę tę kupili najprostszą kiełbasę wyborczą – karmili i poili zgromadzonych na Woli elektorów oraz opłacali zmianę barw co potężniejszych zwolenników Francuza. Jeden z nich – Jan Jerzy Przebendowski zgłosił w końcu, już na polu elekcyjnym, kandydaturę Fryderyka Augusta. Musiał wprawdzie uciekać – większość zgromadzonych popierała księcia Contiego, ale kandydatura Sasa została zgłoszona. Finansowo wsparł Wettina także car.

 

Louis de Silvestre. Portret Augusta II. Zamek Królewski na Wawelu.
Domena publiczna. Wikipedia.

   

Wielki wyścig
27 czerwca 1697 roku ogłoszono zwycięstwo Francuza. Prymas nakazał bić w dzwony i śpiewać „Te Deum”. Większość wyborców była za księciem Contim, jednak Wettin nie dawał za wygraną. Na Woli doszło do podwójnej elekcji. Biskup kujawski, Stanisław Dąbski, mimo, że mu grożono, przy wsparciu mniejszości, ogłosił zwycięstwo kandydata saskiego. Wyścig wszedł zatem w decydującą fazę a inicjatywa leżała po stronie samych nominatów.

Fryderyk August zareagował natychmiast. 7000 żołnierzy zgromadzonych w Budziszynie ruszyło przez Śląsk do Polski. Na Śląsku (choć już po polskiej stronie) elektor zatrzymał się w sanktuarium maryjnym w Piekarach, gdzie po raz pierwszy w życiu uczestniczył w katolickiej Mszy i publicznie złożył katolickie wyznanie wiary. To rozbudowane credo przygotowali wcześniej dwaj biskupi – jeden z nich był również cesarskim posłem. Zgromadzeni w Piekarach zwolennicy Wettina przedłożyli mu pacta conventa, które ten uroczyście zaprzysiągł. Gotowość Fryderyka Augusta do objęcia polskiego tronu była więc pełna, okazana i potwierdzona publicznie. Orszak maszerujący w stronę Krakowa stale się powiększał wciągając kolejnych zwolenników. Dopiero u samych bram dawnej stolicy, w której Wettin planował uroczystą koronację, drogę zagrodził mu krakowski starosta — stronnik księcia Contiego. Sowicie opłacony zmienił jednak front.

Datę koronacji ustalono dopiero na połowę września. Wybrany przez większość szlachty francuski nominat miał więc dość czasu, by do Polski dotrzeć i zażądać korony. Tym bardziej, że miał po swej stronie prymasa Radziejowskiego i prawo. Jednak kiedy Fryderyk August dopinał już ostatnie szczegóły koronacji, Francuz dopiero wsiadał na statek w Dunkierce. Sprawy w Krakowie toczyły się nieprzerwanie. 8 września 1697 r., w święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny, Fryderyk August przystąpił do spowiedzi w kościele jezuitów a sześć dni później uroczyście pielgrzymował do grobu św. Stanisława na Skałce. Manifestacje przywiązania do katolicyzmu miały przekonać niezdecydowanych a przede wszystkim usprawiedliwić jakoś fakt, że to nie prymas Radziejowski, ale oddany Wettinowi biskup kujawski miał nałożyć mu koronę.

 Henryk Rodakowski wg Louisa de Silvestre. August Mocny z polskimi insygniami koronacyjnymi.
Lwowska Galeria Obrazów. Domena publiczna

   

Sama korona zresztą też stanowiła problem. Insygnia koronacyjne przechowywano w wawelskim skarbcu.  Drzwi do skarbca zamknięte były na osiem zamków, do których klucze miało siedmiu senatorów i podskarbi koronny. Sześciu spośród ośmiu dostojników było stronnikami Contiego, a wyważenie drzwi do skarbca powszechnie uważano by za świętokradztwo. Katolickiemu monarsze przyszli jednak z pomocą przeorzy bernardynów czerwińskich i benedyktynów świętokrzyskich. Uznali i oświadczyli oni, że prawo
zakazuje wprawdzie naruszania zamków do skarbca, lecz samo nie zostanie naruszone, jeśli klejnoty koronne zostaną wyjęte ze skarbca w inny sposób. Za radą duchownych wybito zatem dziurę w murze i wydobyto insygnia. Wszystko było gotowe.
12 września odbył się uroczysty, ośmiogodzinny wjazd Fryderyka Augusta do Krakowa a dwa dni później koronacja, która była zjawiskiem zapierającym dech, niemającym może wiele wspólnego z tradycyjnym koronacyjnym ordo, jednak na każdym kroku podkreślającym katolicyzm nowego króla.

 

Uczta
Po koronacji August II wydał przyjęcie dla najznakomitszych gości. Przy własnym stole posadził jednak jedynie dwóch posłów – cesarskiego i brandenburskiego. Polscy dostojnicy siedzieli osobno.

Kronikarz zanotował: „co do solennego bankietu, siła trzeba opisować, jednak dosyć nadmienić, że było convivium magnum, przy wszelakim dostatku wyśmienitych potraw i kosztownych piramid z cukrów, których były napoje i trunki rozmaite jako najprzedniejsze etc., którego splendoru, magnificencji nie podobna dostatecznie wyrazić, przy muzykach wybornych, które wielkiej dodawały wesołości. Przy konkluzji obiadu wyszło do marcypanów jarzęcych pochodni , które nader bogate i kosztowne z insygniami Ojca św., Cesarza IM, Rzeczptej i WXL, jako też własnych noviter coronati regis znajdowały się”.

Marcepan.
Fot. Erich73. Wikipedia. Domena publiczna


Marcepany często towarzyszyły uroczystościom. Pewnie dlatego, że – choć proste w wykonaniu – zawierały jednak kosztowne i niedostępne powszechnie składniki: migdały i cukier. Poniższy przepis na „chleb królewski”, czyli marcepan właśnie, jest uwspółcześnioną wersją przepisu zawartego w zbiorze „Pamięć sprawowania rozmaitych konfektów w cukrze i w miedzie, pierników, wódek, potraw, ciast, kołaczów do wetów należących w roku 1661” wydanego w „Zbiorze dla kuchmistrza” przez Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wialnowie.
 
Chleb królewski

 Składniki:
Ćwierć kilo płatków migdałowych (lub obranych migdałów)
Ćwierć kilo drobnego cukru
Pół litra wody (lub mocnego alkoholu)
Kilka lasek cynamonu, ostatecznie cynamon w proszku

Sposób przygotowania:
- Zagotować wodę z cynamonem (lub zalać cynamon alkoholem), pozostawić na noc, żeby naciągnęła smakiem
- W blenderze rozdrobnić płatki migdałowe na proszek
- Podobnie postąpić z cukrem
- Wymieszać migdały i cukier
- Zalać mieszankę płynem cynamonowym, odstawić na dzień
- Z powstałej plastycznej masy formować niewielkie „chlebki”
- Zawijać bochenki w folię spożywczą i wkładać do zamrażalnika na kilka godzin
 
Podawać zimne, można kroić na plastry.
 

O Autorze

Łukasz Modelski Redaktor

Łukasz Modelski – historyk sztuki, mediewista i smakosz. Autor książek, redaktor, dziennikarz, felietonista i wydawca. Gospodarz kultowej „Drogi przez mąkę” w radiowej Dwójce, autor rozmów z najważniejszymi kucharzami świata, prowadzący programy o historii kuchni w TVP Historia. Fot. Jacek Poremba.

© PowiemPolsce.pl

Zobacz więcej

Powiązane wydarzenia

1697-06-02

W Baden pod Wiedniem Fryderyk August Wettin, luterański elektor saski, w tajemnicy przeszedł na katolicyzm. Był to element planu objęcia polskiego tronu pozwalający mu formalnie zgłosić własną kandydaturę. Konwersja opłaciła się. Został tego samego roku wybrany na króla i koronowany na Wawelu.

Wiedeń (Wiedeń, Austria)

327. rocznica

Wiedeń (Wiedeń, Austria)

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj