Wybierz kontynent

Umiejętności dziennikarza ery cyfrowej

Jak wiadomo w nowoczesnych mediach cyfrowych równie ważna jak zbieranie informacji i publikacja jest interakcja z czytelnikami, widzami i słuchaczami, ta dotycząca publikowanych treści lub ta, która służy do zbierania informacji, być może także do inspiracji. Dziś jednak nie powinno się już mówić o dziennikarstwie w mediach cyfrowych jako o czymś odrębnym, oddzielnej specjalności czy nawet zawodzie, co się jeszcze kilkanaście lat temu zdarzało Z badania wynika, że 90 proc. przedstawicieli mediów używa do tego platform social media. Inne formy są kilka razy mniej popularne.

Fot. (C) Leeloo Thefirst

Opis umiejętności, przedstawiony poniżej, kiedyś nazwano by zapewne „ABC dziennikarza cyfrowego” lub „Vademecum redaktora Internetu”. Dziś jednak nie powinno się już mówić o dziennikarstwie w mediach cyfrowych jako o czymś odrębnym, oddzielnej specjalności czy nawet zawodzie, co się jeszcze kilkanaście lat temu zdarzało. W latach 20-tych XXI wieku są to kompetencje, które posiadać powinien, czy wręcz musi, każdy dziennikarz myślący o karierze w jakimkolwiek rodzaju mediów. Pracodawcy medialnemu nie można dziś powiedzieć - „Internet mnie nie interesuje”, to znaczy – pewnie można, ale wówczas pracodawca przestanie się interesować współpracą z tak mówiącym.

 

Są dziedziny i kompetencje, które w dobie cyfrowych mediów wypadałoby się trochę rozwinąć, jeśli do tej pory się w nich nie rozwinęliśmy. Nie zapominając oczywiście o istocie zawodu dziennikarskiego. Nadal chodzi w nim o przekazywanie prawdziwych informacji, obiektywne relacjonowanie i wyjaśnianie rzeczywistości.

Ze zrozumieniem grup odbiorców nie jest dobrze

Najpierw jednak o tym, jak to wygląda na świecie. International Center for Journalists  (ICFJ) przeprowadziło ponad pięć lat temu pierwsze w historii globalne badanie na temat wykorzystania technologii cyfrowych w mediach informacyjnych na całym świecie. Badanie State of Technology in Global Newsrooms objęło ponad 2200 pracowników newsroomów ze 130 krajów.

Z badań wynikało, że pracownicy redakcji najlepiej mają opanowane takie umiejętności jak ogólną umiejętność pracy w cyfrowych mediach (50 proc.) i wykorzystanie w pracy wielu różnych platform publikacji – 47 proc. Im bardziej badacze wchodzili w pytania o kompetencje szczegółowe, tym ankietowani wypadali słabiej. Jedynie jedna piąta z nich opanowała jakieś techniki analityki danych użytkowników mediów. Na podobnym poziomie jest znajomość systemów zarządzania treścią (CMS). Jeszcze słabiej wypadali badani w dziedzinie wizualizowania danych i treści.

Badania analityczne czytelników i użytkowników są jak widać zaniedbywane przez przedstawicieli mediów. Niesłusznie, bo nie jest to bynajmniej sprawa „tych od reklamy i marketingu”. Wiedza o odbiorcach ich pracy jest dla dziennikarzy bezcenna, stanowi jedną z podstawowych różnic w ich pracy dawniej i dziś, pozwala poznawać przez czytelników swoje własne umiejętności, uczyć się i doskonalić pod każdym względem. Z omawianych badań wynika, że, jeśli w ogóle zajmują się analityką, to pracownicy redakcji na świecie skupiają się głównie na prostych odsłonach stron (50 proc.), mniejszą uwagę zwracając np. na dane demograficzne (30 proc.), konwersję (26 proc.), czas spędzony na stronie (25 proc.) i w niewielkim tylko stopniu na poziomie odrzuceń (16 proc.) i zaangażowania (12 proc.).

Społeczności internetowe - źródła i interakcje

Z badań ICFJ wynikało m. in., że połowa ankietowanych publikuje w mediach społecznościowych i używa narzędzi cyfrowych do weryfikowania informacji. Nieco mniej (44 proc.) używa tych narzędzi do promocji własnej pracy. Ciekawe były odpowiedzi na pytanie, z których z internetowych i innych cyfrowych mediów korzystają zbierając informacje do swoich materiałów. Okazało się, że prawie 90 proc. respondentów korzysta z Facebooka, 77 proc. – z Twittera, 73 proc. – z emaila, mniej zaś wykorzystuje wyszukiwarki – 65 proc.

Jak wiadomo w nowoczesnych mediach cyfrowych równie ważna jak zbieranie informacji i publikacja jest interakcja z czytelnikami, widzami i słuchaczami, ta dotycząca publikowanych treści lub ta, która służy do zbierania informacji, być może także do inspiracji. Z badania wynika, że 90 proc. przedstawicieli mediów używa do tego platform social media. Inne formy są kilka razy mniej popularne.

Interesujące są odpowiedzi dotyczące stosowanych przez ludzi mediów zabezpieczeń komunikacji, co w niektórych sytuacjach może mieć duże znaczenie, np. dla ochrony źródeł. Okazało się, że ok. jedna piąta używa szyfrowania emaili i rozmów telefonicznych. Jeśli to liczba odzwierciedlająca świadomość problemu, to mało. Jednak być może wcale niemało, jeśli wziąć pod uwagę, że tylko część dziennikarzy ma realnie takie potrzeby.

Bez względu na to, czy myślimy o nich jako o komunikacji prywatnej czy profesjonalnej, media społecznościowe mogą być zarówno dobrym źródłem informacji, także tej ogólnej o nastrojach, jak też niezłym sposobem na wypromowanie tego co tworzymy i w końcu samego siebie.

Dziś wiele newsów, zanim pojawią się w mass mediach, rozpowszechnianych jest w sieciach społecznościowych w postaciach nie zawsze profesjonalnych i nie zawsze dobrze zweryfikowanych. Rozprzestrzeniają się jak pożar a dziennikarz nie ma zwykle szansy ścigać się z tą pożogą na szybkość newsa. Jego atutem jest profesjonalizm, umiejętność spojrzenia na całość, syntezy i przede wszystkim wielostronnej weryfikacji społecznościowych sensacji.

Ograniczenia szansą dla kreatywności

Optymalizacja w wyszukiwarkach internetowych (SEO) to rzecz, o której większość pracowników mediów słyszała, niektórzy poznali temat głębiej, dzięki firmowym szkoleniom i własnej ciekawości. Termin ten, mówiąc w skrócie i w sporym uproszczeniu, oznacza proces wpływania na widoczność stron internetowych w wynikach poszukiwań w wyszukiwarce internetowej, takiej jak Google. Wprawdzie dostawcy usług wyszukiwawczych niewątpliwie chcą dostarczać swoim użytkownikom informacji najwyższej jakości, jednak trzeba pamiętać, że nie działa to „z urzędu”. Mechanizm wyszukiwawczy oparty jest na maszynowym algorytmie i w ostrej konkurencji może wygrać nie ten kto ma „obiektywnie” najbardziej wartościowe treści, lecz ten kto lepiej rozumie ów algorytm i potrafi odpowiednio przygotować (zoptymalizować) swoje strony, treści, tytuły, czołówki itd., pod kątem wymagań algorytmów penetrujących sieć.

Ze względu na silną konkurencję, koncepcja ta jest teraz ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Po wybraniu słowa kluczowego lub dłuższej frazy, musimy zoptymalizować treść naszego artykułu tak, aby umieścić go jak najlepiej. Czym dokładnie jest to hasło/słowo/fraza? Krótko mówiąc, będzie to podany w skrótowej formie główny temat, na którym będzie rozwijana nasza historia

Każdy napisany przez dziennikarza artykuł ma temat. To oczywistość. Każdy temat można wyrazić jednym lub kilkoma słowami–kluczami . Jednak, jeśli myślisz o SEO to pomyśl nie tyle o dowolnym, jakie przychodzi ci do głowy, lecz o takim słowie kluczowym, którego używają ludzie w wyszukiwarce do znalezienia treści o tematyce, której dotyczy twój materiał.  Warto bezsprzecznie przeprowadzić ni mniej ni więcej tylko statystyczne, porównawcze badanie słów kluczowych związanych z tematem. Jest do tego darmowe narzędzie w Google, które obecnie nazywa się „planer słów kluczowych” (wymaga założenia konta w usłudze Google AdWords). Służy ono, najogólniej mówiąc, do sprawdzania, czy nasze pomysły na słowa/frazy kluczowe są rzeczywiście tym czego szukają użytkownicy wyszukiwarki. Jeśli okazuje się, że szukają według innego, choć podobnego, klucza, nie należy trzymać się pierwotnej koncepcji, tylko skorzystać z hasła rzeczywiście wykorzystywanego do poszukiwań przez użytkowników sieci.

W kolejnych krokach trzeba pamiętać o regułach korzystania ze słów kluczowych, bo wcale nie ma tu dowolności.

Nie wchodząc zbyt głęboko z kwestie techniczne, czyli HTML i znaczniki w kodzie strony, ogólna zasada jest taka, że najważniejsze słowo/fraza klucz, po której wyszukiwany ma być nasz artykuł, wpisujemy do tytułu tekstu in corpore. Nie mówmy, że się nie da. To, moim zdaniem, nie ograniczenie kreatywności, lecz szansa na jej rozwinięcie.

Słowo lub słowa kluczowe należy zawrzeć również w pierwszych zdaniach artykułu (pierwsze 100 słów). Potem w tekście również należy ich używać, ale jednocześnie bez przesady i nadmiaru. Algorytmy wyszukiwarkowe są dziś bardziej subtelne niż myślisz i stronę z namolnym powielaniem słów kluczowych mogą łatwo uznać za spam. Jeśli używamy gradacji tytuły-podtytuły, śródtytuły, to warto korzystać w nich z kluczy, ale nie powtarzać mechanicznie tych samych haseł. Dlatego należy do tej optymalizacji zebrać grupę/rodzinę haseł a nie tylko jedno.

Linkowanie to też sztuka

Systemy zarządzania treścią na stronach często oferują różne pola tzw. meta-opisu, czyli np. tagi lub alternatywne tytuły zdjęć, których normalnie na stronie nie widać ale widzą je mechanizmy wyszukiwarek. Nie należy ich lekceważyć. Wpisując je jednak ciągle trzeba pamiętać o zawieraniu słów kluczowych i unikaniu spamowania, czyli klepania w kółko tych samych haseł.

Krótko też o linkach internetowych, bo to ogromny i wcale nieprosty temat. Walczymy o odsyłacze do naszych materiałów ze stron wysoko pozycjonowanych w wyszukiwarkach. Dziś już właściwie nie ma „dawania” linków za darmo. Jest to obszar marketingu i biznesu a czasem wymiany może nie komercyjnej, ale wymagającej przestrzegania pewnych zasad. Dziennikarz powinien o tym wiedzieć a jeśli chce odesłać do jakiegoś dobrego źródła, to niech to lepiej będzie strona non-profit typu Wikipedia a nie konkurencyjne medium czy firma, aby nie przyszli do niego z pretensjami ludzie z działu marketingu. Linkując do materiałów wewnątrz własnego serwisu internetowego, należy używać nie całego adresu http://www.nasza-strona.pl/inny-artykul/, lecz tzw. linku względnego np. „.../inny-artykul/”. Jak to dokładnie robić na pewno wyjaśni administrator strony.

Można zauważyć, że np. Google od wielu lat stara się w swoich algorytmach odejść od czysto technicznego podejścia na rzecz jakości treści. Zwiększa to szanse tych, którzy są niekoniecznie biegli w „mechanice” internetu, potrafią natomiast przygotowywać oryginalne i ciekawe treści. Pamiętajmy więc o kilku podstawowych regułach. Piszmy dobre, niepowtarzalne teksty i powinno być OK.  Jeśli zawartość jest poprawna gramatycznie, co tez powinno być atutem profesjonalistów, to będzie to sygnał jakości dla wyszukiwarek.

Tworzenie narracji multimedialnych

Kompetencje wideo-reporterskie, nauka obsługi sprzętu oraz oprogramowania do edycji i montażu, to odrębne dziedziny wiedzy, które można zgłębiać przez lata. Najważniejsze jest to, by pamiętać, że treści audio i wideo stają się w nowoczesnych mediach cyfrowych nieodrodnym elementem konstrukcji materiału dziennikarskiego, opowieści (ang. storytelling). To samo dotyczy treści pochodzących z internetu, np. z mediów społecznościowych. Materiał reporterski epoki cyfrowej zawiera różnorodność elementów, zdjęcia, filmy, cytaty z Twittera, infografiki, czasem rozbudowane prezentacje interaktywne. Nierzadko sam materiał jest właściwie złożoną prezentacją, z dobrze przemyślanym zamysłem graficznym, różnorodnością wykorzystanych środków wyrazu. W takich kreatywnych formach specjalizują się np. BBC, „National Geographic”, „New York Times”

Nic wszelako na siłę. Nie każda historia będzie koniecznie potrzebowała komponentów wideo lub audio. Podejmowanie decyzji, które artykuły warto wzbogacać o multimedia, a jeśli to o jakie multimedia, to kolejna istotna umiejętność cyfrowego dziennikarstwa. Nie różni się ona co do zasady od roboty redakcyjnej starego typu, w której zawsze ceniona była kreatywność i szerokie, wszechstronne, spojrzenie. W nowych mediach postuluje się po prostu szerszy wachlarz środków. Redakcja serwisu tytułu prasowego sięga po coś więcej niż zdjęcia, rysunki i infografiki. Redakcja telewizyjna zaczyna myśleć o czymś poza obrazem i dźwiękiem. Redakcja radiowa też patrzy szerzej itd.

Obecnie wcale nie trzeba zatrudniać do tworzenia interaktywnych wizualizacji prezentacji zatrudniać sztabu specjalistów grafików i informatyków. Istnieją gotowe narzędzia, z których można skorzystać w interaktywnym storytellingu, np.  Sliderocket czy Thinglink. Do tworzenia rozbudowanych infografik mogą posłużyć Easel.ly, Visual.ly, Datawrapper,  Infogr.am, Tableau Public, Chartbuilder lub Raw. A w przypadku dużych i bardziej złożonych zasobów danych można sięgnąć po oprogramowanie do mapowania i wizualizowania danych, takie jak Carto lub Fusion Tables Google’a.

Jak samemu zacząć

Zagalopowaliśmy się w zaawansowane umiejętności i programy. Tymczasem niektórym, może nawet większości, potrzebne jest coś o wiele bardziej podstawowego, coś co w przystępny sposób wprowadzi ich w świat cyfrowo-internetowych umiejętności. Jest kilka narzędzi, które są łatwo dostępne i każdemu, kto ma chęć nauki, pozwalają poczynić pierwsze kroki. Można oczywiście skorzystać ze specjalnych szkoleń, ale prawdę mówiąc poniższe narzędzia są tak proste w obsłudze, że „same uczą.”

Mowa była wcześniej o narzędziach analitycznych i analizie odbiorców jako kluczowej umiejętności. Darmową i najbardziej znaną techniką w tej dziedzinie jest Google Analytics. To kopalnia wiedzy. Przede wszystkim pozwala piszącemu i wydawcy ocenić, co działa, a co nie. Czy istnieją pewne rodzaje tematów, które przyciągają więcej czytelników lub oglądających? Jaka sieć społecznościowa dostarcza najwięcej odwiedzających? Które słowa kluczowe dają najlepsze efekty w wyszukiwarce. Analytics oferuje znacznie więcej danych i funkcji niż przeciętny dziennikarz i wydawca potrzebuje. Korzystamy po prostu z tego co jest nam potrzebne i uczymy się wyciągać oprawne wnioski.

Narzędziem, które pozwala dowiedzieć się czym jest i na czym polega internetowy system zarządzania treścią (CMS) jest WordPress, najczęściej używany system tego typu na świecie. Edytor wizualny sprawia, że stosunkowo łatwo jest dodawać, edytować i usuwać treści. Program ma tryby uczące, pełno dodatkowej literatury wyjaśniająco-poradniczej. Warto nie tylko dlatego, że często stykamy się tą platformą, pracując w Internecie, ale również łatwiej nam po jakim takim opanowaniu WordPressa podejść do innych rozwiązań.

Kolejna łatwo dostępną bramą do cyfrowego dziennikarstwa może być… po prostu smartfon. Może nie każdy sobie to uświadamia, ale współczesne telefony mają wszystkie funkcje, których potrzebuje dziennikarz, w tym multimedialne, asystujące z wykorzystaniem algorytmów AI i wiele innych. Maszyna ta może być dyktafonem, kamerą do nagrywania, ale również stacją do nadawania audio i wideo na żywo, pomocnikiem w dziennikarskim researchu. Można za jego pomocą pisać i publikować treści, być w kontakcie z sieciami społecznościowymi, dyskutować, angażować publiczność. Można za pomocą smartfona przeprowadzić telekonferencyjne kolegium redakcyjne z demonstracjami, z udziałem wielu osób w wielu miejscach.

W ogóle, choć może to kontrowersyjnie i trochę dziwnie zabrzmi, dziennikarz, który bez wielkiego bólu i strat w wydajności pracy potrafi przenieść swój warsztat do smartfona, z wszystkimi wcześniej opisywanymi elementami, pisaniem bez błędów, optymalizacją SEO, elementami multimedialnego storytellingu, obsługą CMS-a i analityki stron, zaangażowaniem w social media, dysponuje kwintesencją opisanych wyżej kompetencji i jest nowoczesnym cyfrowym dziennikarzem pełną gębą.

Dlaczego? Dlatego chociażby, że jego odbiorcy, czytelnicy i widzowie, bez problemu potrafią zamknąć większość swojej prywatnej i zawodowej aktywności w tym niewielkim urządzeniu. Wypada więc co najmniej dorównywać kompetencjami potencjalnym adresatom naszej pracy.

O Autorze

Mirek Usidus Redaktor

Redaktor naczelny miesięcznika m.technik ("Młody Technik"). Dziennikarz i przedsiębiorca. Weteran Internetu. Współtwórca „Rzeczpospolitej" Online, portalu TVP, i wielu innych serwisów internetowych, ostatnio przede wszystkim fact-checkingowego - #FakeHunter.

© PowiemPolsce.pl

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj