Wybierz kontynent

Wjazd orszaku Marii Kazimiery Sobieskiej do Rzymu

Wdowa po Janie III nie odnajdywała się w Rzeczypospolitej pod berłem Augusta II. Została więc pierwszą damą Państwa Kościelnego wciąż licząc na objęcie polskiego tronu przez któregoś z synów. Jej podróż do Wiecznego Miasta przeszła do historii.

Fot. Rijksmuseum. Domena publiczna

Jeśli wmawiano sobie w Rzymie, że królowa nie będzie robiła z tego powodu żadnych trudności, ponieważ królestwo polskie nie jest monarchią dziedziczną, to [Rzym] został w tej kwestii oszukany; ponieważ owdowiała królowa co do istoty ceremoniału była bardzo wrażliwa, i nie chciała być w tym względzie gorzej traktowana niż królowa Szwecji – pisał współczesny kronikarz odnosząc się do pobytu w Rzymie Marii Kazimiery Sobieskiej, wdowy po Janie III.


Wszyscy wyjeżdżają
Po śmierci męża i elekcji Augusta II, Maria Kazimiera postanowiła opuścić Polskę. Pretekstem była chęć odbycia pielgrzymki z okazji roku jubileuszowego. Król i Sejm zgodzili się na wyjazd i spektakularny orszak królowej-wdowy wyruszył na zachód 2 października 1698 roku. Liczył trzysta osób, składał się z trzydziestu karet, pięciuset koni i kilku…wielbłądów. Polskę wraz z Marysieńką opuszczali również jej ojciec, kardynał Henryk Albert de la Grange d’Arquien i brat, Ludwik d’Arquien, hrabia de Maligny. Królowej towarzyszyli również dwaj młodsi synowie, Alekander i Konstanty oraz wnuczka Maria Kazimiera, córka Jakuba. Prócz licznych dworzan z królową jechało także kilku zagranicznych dyplomatów.

 

Frontispis Viaggio a Roma Antonia Bassaniego z 1700 roku.
Polona.pl. Domena publiczna

 

Orszak Marii Kazimiery miał niewątpliwie wysoką rangę, był iście królewski, podobno chciała wjechać do Rzymu „jako królowa i jak królowa”. Tak też się stało. Zarówno jej pobyt w Rzymie (gdzie mieszkała aż do roku 1714), jak i triumfalny pochód przez Europę, były pokazem majestatu, dominacji i manifestacją niesłabnącej, mimo wdowieństwa, pozycji.
  

Marsz turecki
Przez Racibórz, Opawę i Ołomuniec królowa dojechała do Wiednia. Tam zbytnio nie manifestowała swej obecności, nie wjechała do miasta „oficjalnie”. Przez dziewięć dni pozostawała tam poniekąd incognito, co nie przeszkodziło jej zostać gościem ocalonego 15 lat wcześniej cesarza. Potem ku Alpom, na południe, przez opactwo w Melku, Salzburg, Innsbruck i Trydent na teren Republiki Weneckiej. Po krótkiej wizycie w Weronie, królowa wjechała Padwy. Orszak dotarł tam 13 stycznia 1699. Królowej asystował oddział miejscowej kawalerii, tłum na ulicach wiwatował, a fasada Palazzo Bassano, w którym zatrzymała się Marysieńka, ozdobiono kwiatami i rzęsiście oświetlono. Palazzo Bassano ma tu o tyle znaczenie, że należał do rodziny Bassanich, tej właśnie, z której pochodził najwierniejszy świadek triumfu królowej, kronikarz orszaku, kanonik kapituły warmińskiej, Antonio Bassani, którego Viaggio a Roma z 1700 roku jest dla nas źródłem dla tej historii.

 

Konny portret Marii Kazimiery w stroju koronacyjnym.
Wikipedia. Domena publiczna

 
W każdym razie padewska rodzina Bassanich liczyła na jakieś apanaże związane z wystawnym przyjęciem, jakie zgotowała polskiej królowej. Maria Kazimiera jednak ograniczyła się do narzucenia na plecy pani Bassani sobolowej pelerynki w geście pożegnania na odjezdnym. Nazajutrz po przyjeździe królowej, władze Padwy wręczyły jej 78 tac z ptactwem, dziczyzną, kandyzowanymi owocami, konfiturami, truflami, ziołami, mięsem oraz 12 skrzyń trunków.

W Wenecji Marysieńka spędziła trzy tygodnie, potem wjechała na teren Państwa Kościelnego, gdzie w niemal każdym mieście witali ją „rozstawni” kardynałowie wysłani przez papieża Innocentego XII, który niegdyś udzieli ślubu jej i Janowi Sobieskiemu. Królowa przejechała przez Ferrarę, Bolonię i Loreto, gdzie na tę okoliczność wydano okolicznościową gazetę pełną opisów podróżującego dworu oraz prezentów, jakie jej podarowano (mnóstwo jedzenia, kawy i win). 23 marca 1699 roku Maria Kazimiera stanęła w Rzymie.

 

 Jacques Prou. Popiersie Marii Kazimiery ok. 1680. Muzeum Króla Jana III w Wilanowie.
Creative Commons 0. Domena publiczna

 
Pierwsza Rzymianka
Viaggio a Roma szczegółowo opisuje noclegi, zabawy, tańce i uczty oraz stroje, konie i karoce. Przepych orszaku królowej-wdowy przyćmił legendarne wjazdy do Rzymu polskich ambasadorów. Zwłaszcza, kiedy w czerwcu 1699 roku, Maria Kazimiera jechała na papieską audiencję. Marysieńka doskonale poruszała się w towarzyskich realiach kurii rzymskiej.Jacques Prou. Popiersie Marii Kazimiery ok. 1680. Muzeum Króla Jana III w Wilanowie. Creative Commons 0. Domena publiczna Zamieszkała w pałacu, który ofiarował jej Livio Odeschalchi, bratanek papieża. Mówiło się nawet o romansie królowej z kardynałem Giovannim Francesco Albanim, późniejszym Klemensem XI, który miał Marysieńce przynosić poziomki z ogrodów watykańskich. Inni łączyli ją z pokolenie młodszym kardynałem Pietro Ottobonim. To plotki, faktem jest natomiast, że jak zauważa Bassani, jeszcze inny kardynał – Carlo Barberini – ofiarował królowej najlepsze kulinarne prezenty, wsród nich marcepany, pistacje w konfiturze i kandyzowane pomarańcze.
Marysieńka osiadła w Rzymie na lata. Utrzymywała bardzo liczny dwór, prowadziła teatr operowy, pisali dla niego Corelli, Scarlatti a może nawet i Haendel. Publicznie celebrowała 12 września rocznicę wiktorii wiedeńskiej, zamawiała Msze za dusze poległych w bitwie Polaków, organizowała publiczne iluminacje, podczas których występowano w strojach sarmackich i tureckich. Zresztą do tureckiego stroju królowa miała słabość. Stałą sensację na ulicach Rzymu wzbudzali jej z turecka umundurowani służący.


Pamięć o Janie III i zwycięstwie pod Wiedniem stanowiła dla Marysieńki gwarancję szczególnej pozycji w Wiecznym Mieście. Wygnała ją stamtąd dopiero pokoleniowa zmiana. Nowi członkowie kurii rzymskiej nie pamiętali odsieczy wiedeńskiej, dążyli do ograniczenia ceremonialnych przywilejów byłej królowej, Klemens XI wyraźnie tracił do Marysieńki sympatię a żadnemu z jej synów nie udało się objąć polskiego tronu. Latem 1714 roku, na ostatni rok życia, królowa wyjechała do Francji.

Kandyzowane pomarańcze w czekoladzie

Kandyzowane pomarańcze w czekoladzie.
Fot. Łukasz Modelski

  

Składniki:
2 pomarańcze
1 szklanka wody
250 g cukru
Sok z 1 cytryny
200 g gorzkiej czekolady

Sposób przygotowania:
Pomarańcze pokrój na dość grube plasterki. Do garnka wlej wodę i cukier. Rozpuść cukier mieszając, doprowadź do wrzenia, gdy zawsze, wlej sok z cytryny. Włóż do wrzątku plasterki cytryny i zmniejsz ogień do możliwie najmniejszego, gotuj przez godzinę, delikatnie mieszając co jakiś czas. Po tym czasie wyjmij pomarańcze i osącz na kratce przez kilka godzin a najlepiej przez noc.
Czekoladę połam i rozpuść w kąpieli wodnej. Kiedy czekolada się rozpuszcza, poprzekrawaj na poł plasterki pomarańczy. Zanurzaj każdy z nich do połowy w rozpuszczonej czekoladzie.
Odkładaj na kratkę do pełnego stężenia. 

O Autorze

Łukasz Modelski Redaktor

Łukasz Modelski – historyk sztuki, mediewista i smakosz. Autor książek, redaktor, dziennikarz, felietonista i wydawca. Gospodarz kultowej „Drogi przez mąkę” w radiowej Dwójce, autor rozmów z najważniejszymi kucharzami świata, prowadzący programy o historii kuchni w TVP Historia. Fot. Jacek Poremba.

PowiemPolsce.pl

Powiązane wydarzenia

1699-03-23

Do Rzymu wjechała triumfalnie - po niemal półrocznej podróży przez Europę - wraz z wystawnym orszakiem Maria Kazimiera, wdowa po Janie III Sobieskim, W Wiecznym Mieście pozostała przez 14 lat, niemal do śmierci.

Rzym (region Lacjum, Włochy), Via dei Delfini 16 Int. 3, 00-186

325. rocznica

Rzym (region Lacjum, Włochy), Via dei Delfini 16 Int. 3, 00-186

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj