Wypadek, do którego doszło w sobotę w Byszycach pod Wieliczką (woj. małopolskie), spowodowany był odpadnięciem kosza od wozu strażackiego. Druhowie OSP nie wypadli z kosza, a spadli razem z nim - wynika ze wstępnych ustaleń policji. Upadku z wysokości nie przeżył jeden z mężczyzn, drugi jest w szpitalu.
Według pierwszych informacji PSP druhowie wypadli z kosza. Okazuje się jednak, że byli w koszu, który odpadł od drabiny wozu strażackiego.
"Druhowie spadli razem z koszem. Samochód został zabezpieczony do oględzin, sprawdzany będzie jego stan techniczny" - powiedział PAP Bartosz Izdebski z małopolskiej policji. Podobne informacje przekazała PSP. "Nie wiadomo, czy kosz się odpiął, czy urwał" - dodał rzecznik małopolskiej PSP Hubert Ciepły. Dokładne przyczyny i okoliczności są ustalane z udziałem prokuratora i biegłego sądowego.
Z kosza na drabinie wozu strażackiego dwóch druhów OSP podcinało gałęzie. Samochód był wypożyczony od OSP Czarnochowice. Po upadku kosza na ziemię na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR. 40-latkowi, mimo reanimacji, nie udało się przywrócić akcji serca i krążenia. 25-latek trafił do szpitala z pękniętą miednicą i obrażeniami klatki piersiowej. "Otrzymaliśmy informację ze szpitala, że jego życie nie jest zagrożone" - powiedział PAP rzecznik małopolskiej PSP.
To w Małopolsce kolejny śmiertelny wypadek, w którym strażak ochotnik traci życie podczas służby. We wrześniu na A4 w Balicach potrącony został Andrzej Puskarz - zabezpieczał miejsce wypadku po zderzeniu samochodu z łosiem. Ofiarą tamtej tragedii jest też żona strażaka, która także służyła w OSP. Kobieta odniosła poważne obrażania. (PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ aszw/