Czołgi i transportery opancerzone na ulicach i grzejące się przy koksownikach wojsko. Głuche media, zakaz zgromadzeń i masowe aresztowania jeszcze przed świtem. Taka niedziela przywitała Polaków 13 grudnia.
Stan wojenny (wprowadzony zresztą wbrew obowiązującej konstytucji przez samozwańcze gremium) oznaczał ogólnonarodowy terror, wojsko na ulicach, specjalne uprawnienia milicji i tzw. Mały Kodeks Karny, pozwalający na błyskawiczne skazywanie członków opozycji politycznej. Podczas stanu wojennego zabito ok. 40 osób, a ponad 10 tysięcy uwięziono.
Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, która faktycznie przejęła kompetencje rządu, doprowadziła też do najgłębszego kryzysu gospodarczego w historii PRL.
Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność – chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia.
Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju” – oznajmiał rankiem w niedzielę, 13 grudnia 1981 roku Wojciech Jaruzelski. Komunikat generała brzmiał ze wszystkich mediów, tego dnia nie było innych programów.
To nie nasza wina
Przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego dotykało także kwestii powszechnego niedoboru produktów spożywczych. Winą za ten stan komunistyczne władze obarczały ekipę Gierka i „Solidarność”.
„Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: Czy musiało do tego dojść? Czy zrobiliśmy więc wszystko, aby zatrzymać spiralę kryzysu?” – pytał retorycznie generał.
Tymczasem, jeśli udało się już coś „wystać” a nierzadko „wywalczyć” rozpychając się łokciami w kolejce, kupowano jedzenie fatalnej jakości: nieświeże kurczaki z chłodni, tzw. chłodnicze jaja, szare mleko. Latami nie radzono sobie z pojawiającymi się co chwila ogniskami zatruć salmonellą.
Tymczasem kulinarna historia stanu wojennego przypomina historię okupacyjną z jej Ersatzami, eksperymentalnymi potrawami, kombinowaniem, kuchenną kreatywnością posuniętą do granic. To czasy panierowanej smażonej mortadeli udającej kotlety schabowe, kotletów jajeczno-ziemniaczanych, makaronu z tartym pomarańczowym amerykańskim cheddarem z darów.
Ciasteczka z płatków owsianych
3 szklanki płatków owsianych
1 i 1/2 szklanki cukru
1/2 kostki masła
4 łyżki kakao
10 łyżek mleka
Opcjonalnie garść bakalii
Sposób przygotowania:
- Zdjąć z ognia, dodać kakao, płatki i bakalie
- Starannie wymieszać, dbać, żeby nie było grudek
- Wykładać łyżką na matę silikonową lub papier do pieczenia
- Czekać aż stężeją
Stan Wojenny zawieszono w Sylwestra 1982 roku, a został zniesiony w kolejnym roku w kolejną rocznicę ogłoszenia przez radio Moskwa (1944 r.) powołania PKWN, który to dzień obchodzono w PRL jako święto państwowe - czyli 22 lipca 1983 roku.
Niedobory zaopatrzenia w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej trwały jeszcze długo. Radzono sobie z tym w różny sposób, m.in. nadal stosowano różne zamienniki do klasycznych przepisów.