Wybierz kontynent

Polacy odtworzyli średniowieczne stroje z Nubii; zaprezentują je w Luwrze

Stroje królów, królewskich matek oraz biskupa ze średniowiecznej Nubii zrekonstruowali polscy naukowcy i projektanci na podstawie malowideł zdobiących niegdyś ściany katedry w Faras. Tę unikatową kolekcję orientalnej mody 17 października pokaże paryski Luwr.

Fot. PAP

Rekonstrukcji średniowiecznych strojów podjęli się archeolodzy Uniwersytetu Warszawskiego i projektanci z Uniwersytetu SWPS. Efektem ich pracy jest rekonstrukcja pięciu strojów nubijskich na podstawie malowideł z katedry w Faras, które obecnie znajdują się w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie i Sudańskiego Muzeum Narodowego w Chartumie.

Stroje zostaną premierowo zaprezentowane 17 października w Luwrze (Musée du Louvre) o godz. 12.30, w ramach prowadzonego przez muzeum, cyklicznego programu „Midis de l’archéologie!”.

Pokaz poprzedzi sesja popularyzacyjna zaplanowana na 15 października (od godz. 15.30 do godz. 17.) w Centre de civilisation polonaise Uniwersytetu Paryskiego, zwanego Sorboną.

Miasto Faras było jedną ze stolic średniowiecznego królestwa Nobadii, a po jego zjednoczeniu z królestwem Makurii, stolicą północnej prowincji. Zjednoczone Królestwo Makurii istniało na terenach południowego Egiptu i północnego Sudanu pomiędzy VI a XIV wiekiem. Było częścią krainy historycznej nazywanej Nubią. Polskie badania na tych terenach w latach 60. XX wieku zainicjował prof. Kazimierz Michałowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Dokonane wówczas odkrycie katedry w Faras wraz zespołem unikatowych malowideł dało początek studiom, które są polską domeną do dziś, a unikatowa w skali światowej ekspozycja sztuki średniowiecznej Nubii znajduje się w Galerii Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Ważnym elementem wystroju nubijskich kościołów były monumentalne wizerunki przedstawicieli dworu i kleru. Miały one oddziaływać na wiernych i ukazywać im związki pomiędzy królestwem a Kościołem oraz boskie źródło władzy. Podobnie jak dziś szaty i dekoracyjne elementy stroju należały do niewerbalnego systemu komunikacji, w którym każdy element miał znaczenie.

"Z Nubii nie mamy praktycznie żadnych zachowanych, kompletnych strojów. Zachowała się jedna tunika i spodnie biskupie, ale zazwyczaj spotykamy jedynie fragmenty ubrań, bo tkaniny na stanowiskach archeologicznych zachowują się niezwykle rzadko. Z drugiej strony mamy też ogromny deficyt źródeł pisanych dotyczących tego miejsca i pochodzących z Nubii" - powiedziała PAP dr hab. Dobrochna Zielińska, archeolożka z Wydziału Archeologii UW. Chcąc odtworzyć nubijskie stroje dr Karel Innemée wraz z dr Magdaleną Woźniak-Eusebe i dr hab. Dobrochną Zielińską sięgnął więc do źródeł ikonograficznych. Stały się one dla badaczy podstawowym źródłem wiedzy w realizowanym na UW projekcie "Kreacje władzy. Obraz rodziny królewskiej i kleru w średniowiecznej Nubii", finansowanym przez program Polonez BIS Narodowego Centrum Nauki.

"Do rekonstrukcji wybraliśmy przede wszystkim po dwa stroje królewskie i dwa stroje matek królewskich (z X i końca XII wieku). W nich najbardziej widać zmianę, jaką przyniosło Nubii chrześcijaństwo, które przyszło z Konstantynopola w VI wieku. Sądzimy, że ambicją Królestwa Makurii było dołączenie do świata chrześcijańskiego. I te ambicje widać w stroju. Zwłaszcza na początku chrystianizacji wszystkie elementy strojów królewskich powtarzają bowiem strój cesarzy bizantyjskich" - opisała archeolożka UW.

Wśród używanych tkanin z czasem pojawiły się np. jedwabie, co jest tendencją ogólną, bo cesarze bizantyjscy też zaczęli korzystać z luksusowych tkanin, które przyszły ze Wschodu. W późniejszym - dwunastowiecznym stroju królewskim widoczne są już nawiązania do elementów, które były ważne w wierzeniach ludowych. W XII wieku Królestwo Makurii jest bardziej świadome swojej własnej tradycji. “Stąd na przykład na królewskiej koronie widnieje księżyc. To nie jest wpływ islamu, tylko lokalny symbol, który znamy już wcześniejszych epok i element filozofii widzenia świata” - podkreśliła badaczka.

Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja ze strojem matek królewskich. Jak wyjaśniła dr Zielińska, w kulturach afrykańskich, również w kulturze nubijskiej, to kobiety były tymi, które przekazywały władzę. Władcą nie był więc syn króla, a syn siostry króla. W Cesarstwie Bizantyjskim nie było takiej funkcji i takiej pozycji na dworze. Strój matki królewskiej został więc w Nubii zaadaptowany na potrzeby tej bardzo ważnej funkcji.

"Obydwa stroje kobiece są bogato dekorowane. Każdy element szaty jest ozdobiony inaczej, ale wszystko razem tworzy harmonijną całość, jest utrzymane w kolorach złocistych i w kolorach ziemi oraz głębokiego błękitu. Matka królewska ma też absolutnie unikatową koronę zwieńczoną parą skrzydeł" - opisała rozmówczyni PAP. Badacze przypuszczają, że może być to dalekie nawiązanie do korony Izydy - bogini płodności i opiekunki rodzin w mitologii egipskiej.

Późniejszy strój królewskiej matki ma elementy stylu wschodniego. Kobieta ubrana jest w tunikę i szatę wierzchnią, drapowaną wokół sylwetki. "Kobiety w Sudanie do tej pory noszą tob, to właśnie tradycyjna warstwa wierzchnia, którą zakłada się wychodząc z domu, ale i podejmując gości. Jest to szata elegancka, ale też bardzo praktyczna, bo chroni przed kurzem, słońcem, wiatrem" - zauważyła dr Dobrochna Zielińska.

Znacznie bardziej jednolity niż stroje dworskie, jest strój biskupi. Kościół nubijski - jak zauważyła badaczka UW - zachował to, co dostał z Konstantynopola w "pakiecie chrystianizacyjnym" i w stroju dostojników kościelnych, poza detalami, nie widać dużych zmian na przestrzeni wieków.

"Jedna z tych zmian zrobiła na nas jednak ogromne wrażenie. Strój biskupa zdobiło 130 dzwonków mosiężnych, więc gdy biskup chodził, to od razu było go słychać. Rolę tych dzwonków uświadomiliśmy sobie dopiero w momencie odtwarzania strojów. Strój biskupi ma więc swoją wagę, bo mimo że jeden dzwonek jest leciutki, to 130 dzwonków już robi masę” - opisała badaczka.

Pierwszym zadaniem zespołu naukowców pracujących nad rekonstrukcjami było odtworzenie historycznych barw szat królewskich i kapłańskich. Posłużyły do tego badania archeologiczne dr Magdaleny Woźniak-Eusebe z UW oraz doświadczenie dr hab. Katarzyny Schmidt-Przewoźnej z Wydziału Projektowania USWPS w barwieniu tkanin za pomocą tradycyjnych metod i naturalnych barwników.

"Od tego zaczęła się nasza przygoda. Chcieliśmy zobaczyć, czy za pomocą naturalnych barwników można uzyskać takie same kolory, jak na malowidłach. Czy to była fantazja malarza, czy jednak opierał się na realiach. I to był pierwszy moment, kiedy zaparło nam dech. Kiedy dostaliśmy całą paletę barw, poszliśmy z próbkami do Galerii Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie i okazało się, że odcienie pasują nam właściwie jeden do jednego" - przyznała dr Dobrochna Zielińska.

Z zaproponowanej przez dr hab. Schmidt-Przewoźną palety barw kostiumografka Dorothée Roqueplo i dr Agnieszka Jacobson-Cielecka z Uniwersytetu SWPS wybrały te najbardziej zbliżone do oryginalnej kolorystyki, posiłkując się zbiorami oryginalnych tkanin z Nubii w Textile Research Centre w Lejdzie (NL) oraz wspomnianymi malowidłami z Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Na barwione zgodnie z paletą kolorów tkaniny naniesiono drukowane przez stemple wzory, ręczne hafty oraz aplikacje. Najbardziej wymagającym zadaniem było przełożenie dwuwymiarowych, nie zawsze czytelnych malowideł na trójwymiarowe formy i zrozumienie układu warstw, które składały się na strój, także tych, które nie są widoczne na malowidłach, lecz znane jedynie z tradycji lub innych źródeł, w tym na podstawie wiedzy o chrześcijańskim obrządku.

“W dalszych pracach trzeba było połączyć, różnego rodzaju dane, wiedzę i przede wszystkim wyczucie, wyobraźnię. Trzeba było również podejmować wiele decyzji: z jakiego rodzaju tkaniny szyjemy dany element; czy to było lekkie, czy ciepłe, czy sztywne, czy krochmalone, bo wiemy, że krochmal był już wtedy używany. To przedsięwzięcie możemy nazwać archeologią eksperymentalną” - zaznaczyła rozmówczyni PAP.

Zrekonstruowane stroje podczas specjalnej sesji zaprezentowali Sudańczycy, przedstawiciele wspólnoty z Holandii i Niemiec. “Szczególnie teraz, podczas tragicznej wojny domowej w Sudanie, nasze działania mają szansę przypomnienia światu, że nie tylko wspaniali mieszkańcy tego kraju, ale też jego bogate dziedzictwo są dziś szczególnie zagrożone” - podkreślają zaangażowani w projekt badacze.

W latach 60. XX wieku rząd Egiptu podjął decyzję o budowie Wielkiej Tamy w Asuanie. Aby przebadać tereny zagrożone zalaniem wodami Nilu, w organizowanej pod egidą UNESCO akcji ratowania zabytków wzięli udział naukowcy z dwudziestu sześciu krajów. Polski zespół pod kierownictwem prof. Kazimierza Michałowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego wybrał jako miejsce badań miasto Faras.

Jak podaje UW, odkrycie w Faras katedry z dobrze zachowanymi malowidłami ściennymi w międzynarodowej prasie nazwane zostało „Cudem z Faras”. Na kompleks katedralny składają się obiekty sakralne nazwane imionami biskupów, którzy zlecili ich budowę: Aetiosa, Paulosa i Petrosa. W katedrze odkryto 169 malowideł ściennych. Zabytki te są największym znalezionym zespołem chrześcijańskiego malarstwa nubijskiego i prezentują jego rozwój od VIII do XIII wieku.(PAP)

Ewelina Krajczyńska-Wujec

O Autorze

PAP Redaktor

© PowiemPolsce.pl

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj