Wybierz kontynent

Początek przygód wawelskich arrasów

Testament ostatniego Jagiellona uwzględnił cenny zbiór arrasów. Król potraktował go w bezprecedensowy sposób – zapisał go państwu. Jednak wcześniej skazał na tułaczkę, która na stulecia stała się losem cennych tapiserii.

Arras ze stworzeniem człowieka. Fot. M. Morelowski. Wikipedia. Domena publiczna

 6 maja 1571 roku Zygmunt II August sporządził testament, w którym zapisał swoim trzem siostrom m.in. flanderskie opony ze złotem i figurami, i prostej roboty, także złotogłowowe, aksamitne i inne jedwabne obicia i poławy, kobierce, szpalery, race i inne […] [z] gmachów, komor, ścian, stołów, ław ochędostwa, łoża, podłogi, namioty, grobki, kołdry, wezgłowia.

Flanderskie opony to, oczywiście, słynne arrasy a królewski testament to początek ich, trwającej przez stulecia, niezwykle burzliwej drogi pełnej przygód i zaskakujących zwrotów akcji.

Arrasy, kolekcjonowane przez króla przez ponad dwie dekady, ocieplały wnętrza zamku w Tykocinie – królewskiej rezydencji, z której znacznie bliżej było do Wilna, niż do Krakowa. A najbliżej – do ulubionego myśliwskiego dworu w pobliskim Knyszynie.

Zygmunt Stary podarował Tykocin, dawną posiadłość Gasztołdów, która na powrót stała się królewszczyzną, synowi. Królewicz Zygmunt August, wielki książę litewski, często w Tykocinie bywał, zamek wzmacniał, w końcu przebudował i uczynił zeń coś na kształt prywatnej stolicy. Do Tykocina ściągnął z Wilna bibliotekę, zainstalował tam państwowy arsenał, mennicę i skarbiec, zapraszał artystów, osadzał urzędników. Tykocin stał się centrum królewskiego życia, nic dziwnego, że chciał tam być otoczony swoimi ulubionymi przedmiotami.
Król rozdzielił prywatne zbiory pomiędzy zamek w Tykocinie i dwór w Knyszynie.

  

Tykocin na mapie 1790. Staatsbibliothek Berlin.
Wikipedia. Domena publiczna. 

 

Pierwsze „flanderskie opony” trafiły na Wawel w roku 1553 z okazji królewskiego ślubu z Katarzyną Habsburżanką. Ślubny dar bardzo się Zygmuntowi II spodobał. Odtąd zaczął budować kolekcję, która ostatecznie trafiła do tykocińskiego zamku.

Arrasy, które król otrzymał w prezencie ślubnym, musiały robić wrażenie na współczesnych. Poeta Stanisław Orzechowski wspomina je i – co ważne – szczegółowo opisuje w wierszu pochwalnym na cześć młodej pary. Zygmunt August latami zamawiał kolejne tapiserie w warsztatach w Brukseli – europejskiej stolicy tkactwa artystycznego. Kolekcja była potężna, dość powiedzieć, że po stuleciach tułaczek, zniszczeń i zaginięć, liczy ona dziś 136 tkanin. Należą do niej monumentalne cykle ze scenami biblijnymi, werdiury, czyli pejzaże z roślinnością i zwierzętami, reprezentacyjne tkaniny z herbami Polski i Litwy oraz monogramami króla, a także pomniejsze kompozycje zdobiące odrzwia, nadproża itd. Tapiserie, nim trafiły do Tykocina, często towarzyszyły podróżom Zygmunta Augusta. Dzięki nim, pomieszczenia, w których przebywał władca, łatwo dawało się przekształcić we wnętrza godne monarchy.

 

Arras z monogramem Zygmunta Augusta, 1555.
Fot. J. Szablowski. Wikipedia. Domena publiczna

 
Początek burzliwej drogi
Zgodnie z testamentem ostatniego Jagiellona „flanderskie opony ze złotem i figurami” oraz inne ruchomości, miały trafić w ręce trzech ukochanych królewskich sióstr a po ich śmierci – tu ewenement – miały stać się własnością Rzeczypospolitej. Król zdawał sobie sprawę z ich niecodziennej wartości. Podobną świadomość mieli jednak także senatorowie, którzy na wywóz tkanin za granicę nie chcieli się zgodzić (jedynie Anna Jagiellonka została w Polsce).

Arrasy z Tykocina zabrano na krakowską ceremonię pogrzebową króla w roku 1573 i w ten sposób rozpoczęła się ich tułaczka.

W roku 1578 trzydzieści najwspanialszych trafiło do Sztokholmu, do królowej Katarzyny. Po jej śmierci nie wróciły do Polski – Wazowie traktowali tkaniny jak dobra osobiste. Dopiero, kiedy tron Rzeczypospolitej objął syn Katarzyny, wnuk Zygmunta Augusta – Zygmunt III, tapiserie pojawiły się w Polsce znów (choć Zygmunt Waza uważał je za swą własność). Kolekcja rozproszyła się po różnych rezydencjach królewskich, czasem towarzyszyły różnym oficjalnym uroczystościom. Kolejni królowie z dynastii Wazów wozili je po całym kraju. Najbardziej swobodnie poczynał sobie z kolekcją Jan Kazimierz. Pod koniec panowania zgromadził je w Malborku. Kiedy w roku 1668 ogłosił na sejmie decyzję o abdykacji, posłowie, świadomi wartości kolekcji, zażądali jej zwrotu. Król, który domagał się od Skarbu wynagrodzenia za dwie dekady rządów, zatrzymał tkaniny w charakterze zastawu. Skarb Koronny, oczywiście, nie miał zamiaru wypłacać niczego byłemu królowi, ten więc zdeponował je u jednego z gdańskich patrycjuszy. Gdy Jan Kazimierz umarł, sejm powrócił do tematu tkanin, ogłaszając, że są one wyłączną własnością Rzeczypospolitej i polecając ich wykup z depozytu. Udało się to jednak dopiero ponad poł wieku później. Odzyskaną w 1724 roku kolekcję zdeponowano u karmelitów przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

 

Kiedy na tron wstąpił Stanisław Augusta, tkaniny dekorowały warszawski zamek królewski podczas koronacji, potem zdobiły salę reprezentacyjną Pałacu Rzeczypospolitej. Częściowo uszkodzone, źle konserwowane, zostały w roku 1795 zrabowane i w liczbie 157 wywiezione do Petersburga.

Arras z werdiurą. 1660.
Fot. J. Szablowski. Wikipedia. Domena publiczna
 
Kolekcja ścigana
W Rosji królewska kolekcja uległa rozproszeniu i zniszczeniu. Arrasy zdobiły przeróżne carskie siedziby i instytucje państwowe, na ich powrót do Polski nie było szans aż do momentu odzyskania niepodległości. Bolszewicy również nie kwapili się ze zwrotem zrabowanych przez Katarzynę dóbr. Dopiero przegrana wojna 1920 roku i Traktat Ryski otworzyły drogę rewindykacji. Poszukiwania arrasów w Sowietach zaczęły się w roku 1921 i trwały aż do 1928. Identyfikowano je na podstawie przeróżnych, czasem zaskakujących źródeł. Nieoceniony okazał się tu panegiryk ślubny Stanisława Orzechowskiego z XVI wieku. Sowieci piętrzyli trudności, jednak rewindykacją arrasów zajmowała się dość duża grupa dociekliwych specjalistów z wielkim historykiem sztuki Marianem Morelowskim. Od postanowienia do wykonania droga jednak daleka. Od trzech i pół lat walczymy w Delegacji polskiej w Moskwie o realizację tej i tylu innych spraw rewindykacyjnych – pisał na bieżąco Morelowski na łamach czasopisma „Sztuki Piękne”. Polscy muzealnicy i prawnicy musieli udowodnić stronie sowieckiej pochodzenie tapiserii. I choć ostatnia partia tkanin wróciła do Polski dopiero w roku 1928, już na początku roku 1922 rząd zdecydował o przekazaniu wszystkich tapiserii Państwowym Zbiorom Sztuki na Wawelu.

Przed wybuchem II wojny światowej przygotowano plan ewakuacji zbiorów w razie niemieckiej agresji. Już 3 września 1939 roku ewakuacja ta się rozpoczęła. Przez Rumunię, Francję i Wielką Brytanię arrasy trafiły do Kanady, gdzie bezpiecznie przetrwały wojnę oraz lata stalinowskie. Starania władz PRL o odzyskanie arrasów, przechowywanych w muzeum prowincji Quebec, dopiero pod sam koniec lat 60. zaczęły przynosić rezultaty. Wcześniej istniała uzasadniona obawa sowieckiej grabieży. Do Gdyni cenne tapiserie dopłynęły dopiero 16 stycznia 1961 roku, choć pierwszą partię zabytków odebrał wcześniej z Ottawy Marian Morelowski, który tak skutecznie poszukiwał ich wcześniej w ZSRS.

Choć początkowo wszystkie arrasy triumfalnie rozwieszono w wawelskim zamku, okazało się, że nie można eksponować ich wszystkich. Zarówno oddechy zwiedzających, jak i krakowski smog nie służyły tkaninom. Obecnie liczba eksponowanych arrasów jest ograniczona, eksponuje się je wymiennie i stale otacza nadzorem konserwatorskim.

  

Szczupak na drzeworycie Johanna Daniela Meyara z 1748 r.
Polona.pl. Domena publiczna

 

Szczuka pieczona z cebulą
Najstarszą polską książką kucharską jest Kuchmistrzostwo, powstałe ok. 1540-1550 roku i zachowane w odpisie w Zbiorze dla kuchmistrza, kolekcji przepisów zebranych przez Rozalię Pociejową, strażnikową litewską a noszącym datę 1757 r.
Kuchmistrzostwo zawiera więc receptury z czasów Zygmunta Augusta. Poniższy przepis na szczupaka z cebulą, choć w wersji uwspółcześnionej, pochodzi właśnie stamtąd.

Składniki:
Szczupak
Kilka cebul
Masło klarowane
Garść rodzynek sułtańskich
Szklanka słodkiego białego wina
Przyprawy wedle uznania (oryginał podaje starym zwyczajem pieprz, imbir, cynamon, goździki, szafran).

Sposób przygotowania:

- Rybę oczyścić, oskrobać i pokroić w dzwonka
- Cebule pokroić w piórka
- Dzwonka ryby usmażyć z każdej strony na maśle klarowanym, cebulę bardzo mocno zeszklić
- Rodzynki namoczyć we wrzątku, kiedy napęcznieją, odcedzić
- W blenderze lub moździerzu rozetrzeć lub zblendować usmażoną cebulę z rodzynkami i winem
- Mieszankę doprawić wybranymi przyprawami wedle uznania
- Na głębokiej patelni lub w dużym rondlu na małym ogniu poddusić rybę w sosie przewracając i w miarę potrzeby podlewając winem

O Autorze

Łukasz Modelski Redaktor

Łukasz Modelski – historyk sztuki, mediewista i smakosz. Autor książek, redaktor, dziennikarz, felietonista i wydawca. Gospodarz kultowej „Drogi przez mąkę” w radiowej Dwójce, autor rozmów z najważniejszymi kucharzami świata, prowadzący programy o historii kuchni w TVP Historia. Fot. Jacek Poremba.

© PowiemPolsce.pl

Powiązane wydarzenia

1571-05-06

W Warszawie Zygmunt II August zapisał w testamencie swoją kolekcję cennych flamandzkich tapiserii Rzeczypospolitej. Ten bezprecedensowy akt darowizny zbioru ogromnej wartości na rzecz państwa zawierał jednak warunek - arrasy miały zostać przekazane królewskim siostrom w użytkowanie do czasu ich śmierci. Tak rozpoczęła się trwająca niemal 400 lat epopeja królewskiego zbioru tkanin.

Warszawa (mazowieckie, Polska)

453. rocznica

Warszawa (mazowieckie, Polska)

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj