Wybierz kontynent

Reaktywacja Polski na Wystawie Światowej w Paryżu

Paryska Wystawa Światowa miała być wydarzeniem bez precedensu, olśnić świat wielkością Francji. W ślady gospodarzy poszły dziesiątki państw, jak również Polacy - wówczas pod zaborami.

Fot. Library of Congress. Domena publiczna


Polska nie jest rosyjska ani w zakresie jej malarstwa, ani w żadnym innym, nie jest też niemiecka. Jest i pozostanie łacińska, ponieważ jest i pozostanie polska. Można rozproszyć lud, można zmienić kolory jego flagi, uniformy jego celników, zmienić granice polityczne, ale nie zmieni się jego moralności ani religii, dopóki lud ten chce zachować tożsamość.

Będzie się zawsze mówiło po polsku w Warszawie, po francusku w Metzu, po włosku w Trieście, wbrew carom, Bismarckom i wszystkim traktatom świata. Czy to oznacza, że jest polska sztuka? Nie. Widzieliśmy, że naród ma sztukę tylko wtedy, kiedy jest wolny.

Artyści polscy rozproszeni po całej Europie, należą do rozmaitych szkół, a to, co ich charakteryzuje, to właśnie brak charakteru, ponieważ czerpią od wszystkich, nie pozostając w tyle, brakuje im jedynie spójności i jedności, by utworzyć odrębną szkołę 

– pisał w roku 1900 Léon Greder, francuski krytyk sztuki w jednym ze sprawozdań z paryskiej Wystawy Światowej.

Olśnić świat elektrycznością
Międzynarodową Wystawę Powszechną (Exposition Universelle et Internationale de Paris) uroczyście otwarto 14 kwietnia 1900 roku, od dnia następnego można było ją zwiedzać. Miało być to (i było) jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych ówczesnego świata. Podkreślało potęgę Francji, jej przywiązanie do idei republikańskich i hegemonię w dziedzinie kultury, sztuki, nauki i inżynierii. Francja przedstawiona na wystawie miała być światowym liderem epoki elektryczności.

Oczywiście, dążenia te nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością. Francja właśnie ostatecznie przestała być liderem przyszłości. Wyprzedzały ją Stany Zjednoczone, Wielka Brytania a nawet Niemcy, zwycięzca wojny sprzed lat trzydziestu. Jednak propagandowy wydźwięk wystawy w Mieście Świateł był programowo niezwykle istotny, a organizacja trwającego siedem miesięcy pokazu francuskich wspaniałości, istotnie, zapierała dech.
120 hektarów terenu (plus 110 pod Paryżem), reprezentacja 58 krajów, ponad 120 kategorii tematycznych, tysiące lamp elektrycznych – ostatniego krzyku techniki i sygnały radiowe wysyłane w świat z wieży Eiffela dają wyobrażenie o rozmachu Wystawy. Do tego wielkie ekrany w plenerze, na których wyświetlano ruchome obrazy – niedawny wynalazek braci Lumière, elektryczna kolej wożąca odwiedzających po Wystawie, nawet ruchome, drewniane (również elektryczne) chodniki, pierwsza linia metra i ruchome schody.

W Palais de l’Electricité na Polu Marsowym zamontowano konstrukcje z jarzących się lamp i stali, wokół niej ustawiono podświetlone fontanny, przed wieżą Eiffela zbudowano gigantyczny model kosmosu (można było nań wejść), stworzono model transatlantyku (ruchomy i kołyszący), którym można było udać się w podróż 4D (podobnie jak stworzonym na potrzeby wystawy modelem kolei transsyberyjskiej), prezentowano przeróżne wynalazki z dziedziny optyki, fotografii, muzyki i medycyny. Co złośliwsi komentatorzy nazywali Wystawę „światową budą tandeciarską” ze względu na ogromne liczby bezużytecznych świecidełek. Było coś na rzeczy.

  

Wejście na Wystawę Światową.
Library of Congress. Domena publiczna

 

Polacy tworzą sztukę
Wystawa była również okazją do prezentacji poszczególnych krajów. Polska, która formalnie nie istniała jako państwo, nie mogła wystawić pawilonu. Był to już jednak niemal początek wieku XX – Polacy – z sukcesem – zaistnieli podczas towarzyszącego Wystawie Salonu – konkursu sztuk pięknych.  I to – jako Polacy – przedstawiciele narodu bez państwa. Paryskie Koło Polskie Artystyczno-Literackie wydało szczególną publikację – katalog dzieł wszystkich artystów narodowości polskiej, prezentujących prace na Wystawie Powszechnej w ramach ekspozycji trzech państw zaborczych. Pomimo tego, że polskie środowisko artystyczne we Francji było skłócone, polska obecność podczas Wystawy została zaznaczona dość spektakularnie. Nowoczesności w dziedzinie techniki, towarzyszył nowy styl w sztuce, „nowa sztuka” jak właśnie nazwano secesję. Ultranowoczesne wejścia do paryskiego metra pokazały, że mer Paryża i państwo ów nowy styl popierają. I właśnie w tej kategorii nagroda trafiła w ręce polskiego malarza. 
W słynnym już wówczas Pawilonie Secesji, wystawiali między innymi dwaj artyści: malarz Józef Mehoffer i drzeworytnik (później znany jako najsłynniejszy krakowski kolekcjoner sztuki, zwłaszcza japońskiej) Feliks Stanisław Jasiński. Obaj otrzymali w Paryżu złote medale. Pierwszy – za projekt do witraża dla kolegiaty pod wezwaniem św. Mikołaja w szwajcarskim Fryburgu, drugi – za serię pięciu grafik. Pierwszy reprezentował Austro-Węgry, drugi – Francję. Praca Mehoffera miała spektakularny charakter. Witraż pt. „Męczennicy” stał się dziełem jego życia. Prace nad nim rozpoczął w roku 1895 i prowadził przez lat 40. Dzięki tej realizacji stał się najlepiej wówczas rozpoznawalnym na świecie polskim artystą współczesnym.
 
Józef Mehoffer. Witraże z Fryburga. Fragment.
Fot. Martin Thurnherr. Wikipedia. Domena publiczna
 
 
Sukces Mehoffera na Salonie był ogromny i – co ważne – było to pierwsze tej miary wyróżnienie Polaka od dwóch dekad. Witraż, będący jednocześnie manifestem stylu art nouveau, tak bardzo przykuł uwagę krytyki i prasy, że – siłą rzeczy – nie udało się nie poruszyć kwestii przynależności narodowej jego autora. W Paryżu roku 1900 znów mówiło się o Polsce. Tym bardziej zresztą, że reprezentacja polskich artystów (występujących w barwach Austro-Węgier) była tam pokaźna i hojnie nagradzana. Srebrne medale podczas Wystawy otrzymali także Julian Fałat, Jacek Malczewski, Józef Pankiewicz i Leon Wyczółkowski. Trudno dziś wyobrazić sobie miarę i rangę tego sukcesu. Była ogromna. Tym bardziej, że Salon roku 1900 miał charakter wybitnie międzynarodowy. Polska sztuka zdołała się pokazać, zyskać rozgłos.

Zresztą, okazję do pokazania i przedstawienia się starali się wykorzystać wszyscy. Polacy z trzech zaborów zgłaszali się do różnych kategorii, by jako formalni reprezentanci państw zaborczych, móc wspominać o sprawie polskiej w głęboko wówczas rusofilskiej Francji. Pokazywała się (austro-węgierska oczywiście) kopalnia soli w Wieliczce, strażacy z trzech zaborów prezentowali swoje wynalazki podczas Międzynarodowego Kongresu Pożarniczego (nagrody dla sikawek z warszawskiej fabryki maszyn Adolfa Troetzera), wynalazcy dzielili się z publicznością pomysłami na nowoczesność.
 
Bankiet merów
Wystawa Światowa była okazją do „załatwienia” przeróżnych spraw. Swoją chciał załatwić także prezydent Emile Loubet. W ramach Wystawy, w rocznicę (choć nieokrągłą) proklamowania Republiki Francuskiej, 22 września, zorganizował w centrum miasta wydarzenia pamiętne i nieustępujące rozmachem reszcie wydarzeń. Zaprosił bowiem wszystkich merów, z każdej francuskiej miejscowości, na wielki bankiet, który miał wzmocnić więzi władz lokalnych z władzą centralną. Bankiet był spektakularny, choć efekty owego wzmacniania nie trwały długo – pięć lat później Paryż wysyłał wojsko przeciw mieszkańcom południa Francji.
   
Bankiet merów. Ilustracja z epoki.
BNF. Domena publiczna
 
Spośród 36172 włodarzy miast i miasteczek, w stolicy stawiło się 22 695. W Ogrodzie  Tuilleries ustawiono namioty o powierzchni 35 000m2, w nich 700 dziesięciometrowych stołów. Wykorzystano: 7 km obrusów, 125 000 talerzy, 55 000 widelców, 60 000 noży, 126 000 szklanek a obsługa (wraz z kuchnią i salą) liczyła 3000 osób. Zjedzono: dwie tony łosisia, 1430 bażantów, 2500 pulard, 1200 litrów majonezu, 10 ton brzoskwiń i tonę rodzynek. Wypito 39 000 butelek wina.

Za te gargantuiczne ilości jedzenia i napojów oraz za logistykę przedsięwzięcia odpowiadało najsłynniejsze francuskie przedsiębiorstwo cateringowe, Polet et Chabot – prawdziwa instytucja, narodowa, choć prywatna. Powstała w roku 1820 spółka cukiernika i kucharza, niemal od początku zajmowała się obsługą koronowanych głów, najważniejszych państwowych wydarzeń gastronomicznych i organizacją przyjęć w miejscach do niech nieprzystosowanych. Istniejące do dziś przedsiębiorstwo specjalizuje się w tym samym – wielkich wydarzeniach gastronomicznych odbywających się w najbardziej zaskakujących lokalizacjach. Dyrektorem kreatywnym Potel et Chabot jest dziś Michel Clavé, autor bardzo prostego, ale dość słynnego, przepisu na sałatkę z pomidorków cherry.
 

Sałatka z pomidorków

 

Pomidorki koktajlowe.
Fot. Luc Viatour. Wikipedia. Domena publiczna

  
Składniki:

200 g dojrzałych pomidorków koktajlowych
Ocet jabłkowy (3 łyżki)
Oliwa z oliwek (3 łyżki)
Garść czarnych oliwek
Tarty parmezan
Pieprz
Gruba sól

Sposób przygotowania:

Przygotować wrzątek
Pomidorki umyć, pozbawić szypułek i lekko naciąć ich skórkę
W misce lub garnku zalać pomidorki wrzątkiem
Po kilkunastu sekundach wyjąć je łyżką cedzakową i starannie pozbawić skórki
Delikatnie przełożyć do miski
Skropić oliwą i octem, obsypać czarnym pieprzem i delikatnie wymieszać
Włożyć na cztery godziny do lodówki
Po wyjęciu z lodówki, przełożyć do miseczki (odrobina niewchłoniętej marynaty nie szkodzi),
posypać grubą solą lub solą w płatkach, nie żałować tartego parmezanu.

Podawać jako przystawkę lub dodatek do zimnych dań.


O Autorze

Łukasz Modelski Redaktor

Łukasz Modelski – historyk sztuki, mediewista i smakosz. Autor książek, redaktor, dziennikarz, felietonista i wydawca. Gospodarz kultowej „Drogi przez mąkę” w radiowej Dwójce, autor rozmów z najważniejszymi kucharzami świata, prowadzący programy o historii kuchni w TVP Historia. Fot. Jacek Poremba.

© PowiemPolsce.pl

Zobacz więcej

Powiązane wydarzenia

1900-04-15

Paryska Wystawa światowa zaczęła przyjmować publiczność z całego świata. Polska, z oczywistych względów, nie miała tam własnego pawilonu. Jednak sukces polskich artystów podczas towarzyszącego Wystawie Salonu, sprawi≤, że nad Sekwaną znów zaczęto mówić o Polsce.

Paryż (Region Île-de-France, Francja)

124. rocznica

Paryż (Region Île-de-France, Francja)

Miejsca Polaków na świecie

Miejsca Polaków na świecie

Zapisz się do newslettera

Jesteś tutaj